Andy Weir, Artemis
11/29/2017 09:16:00 AMNie czytałam poprzedniej książki autora, ale znalazłam większość pochlebnych opinii, które głównie zwracają uwagę na poczucie humoru głównego bohatera. Jak wiecie bardzo lubię, gdy autor mnie rozśmiesza, dlatego też uznałam, iż mimo że tematyka kosmosu jest mi zupełnie obca, właściwie nie lubiłam nigdy tego typu książek i filmów, to chcę Artemis przeczytać. A jak mi się spodoba styl Weir'a, to i po Marsjanina sięgnę.
ARTEMIS
Andy Weir
Artemis to miasto na Księżycu, które liczy sobie około 2 tysięcy mieszkańców. I choć moja wyobraźnia jest wyjątkowo bujna zapewne dzięki wielu przeczytanym książkom, to ciężko było mi sobie takie miasto wyobrazić. Ale to nie wina autora, to wina mojej nieznajomości tematu. Nigdy nie interesowałam się kosmosem, dlatego nawet skafandry używane przez astronautów ciężko mi było zwizualizować, a co dopiero całe miasto w postaci... kopuł? Kul? Cholera, już zapomniałam...
7 komentarze
Książka wydaje się ciekawa, ale ja się nie skuszę. Strasznie nudziłabym sie przy tych opisach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Po lekturze Marsjanina, który bardzo mi się podobał, po tę książkę sięgnę z pewnością! :)
OdpowiedzUsuńFizyka nigdy nie była moją mocną stroną, ale ta książka mnie jednak kusi. ;)
OdpowiedzUsuńJazz kojarzy się z Inej z "Szóstki Wron"? Tym jednym zostałam kupiona, serio. Choć pewnie szybko po tę książkę nie sięgnę, bo nie czytam nic z tematyką kosmosu. Wiadomo jednak, że człowiek zmiennym jest i może kiedyś jednak zacznę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Ja chyba i tak się skuszę na tę książkę, niby nie brzmi rewelacyjnie, ale ja lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńOszalałam na punkcie "Marsjanina", dlatego ten tytuł stał się dla mnie lekturą obowiązkową :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo chciałam przeczytać „Marsjanina”, ale obejrzałam już ekranizację i teraz boję się, że książka może mnie znudzić. Może poczekam trochę i wtedy po niego sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńCo do „Artemis” to bardzo możliwe, że autor faktycznie chciał powtórzyć sukces poprzedniej książki i na siłę starał się ten humor wprowadzać. Ja jednak najpierw sięgnę po „Marsjanina”.