Sarah J. Maas, Korona w mroku
4/05/2018 10:59:00 AMNo i to była książka, której potrzebowałam! Mimo, że Marzyciel jest piękny i bajkowy, to dosyć długo go czytałam, co zaczęło mnie powoli męczyć. Koronę w mroku połknęłam błyskawicznie, nie mogłam się od niej wręcz oderwać, co przy mojej ostatnio małej ilości czasu jest naprawdę rzadkością. Była akcja, ulubieni bohaterowie, szklany zamek, magia i tajemnice, które powoli autorka oraz główna bohaterka przed nami odkrywają. I oczywiście zawał serca. Nie jeden a kilka.
Sarah J. Maas
PRAWIE każda recenzja tej książki zaczyna się od podobnych słów... "Mija kilka miesięcy odkąd Celaena wygrywa turniej o tytuł Królewskiego Obrońcy..." bla bla. Ja, hipokrytka i jakże oryginalna osoba postanowiłam, że zacznę podobnie. A więc mija kilka miesięcy odkąd Celaena wywalczyła swoją wolność w turnieju zorganizowanym przez króla, choć wolność w tym przypadku to nadal pojęcie względne. No na pewno może się znów pławić w luksusach i ma większą swobodę ruchów, niż to miało miejsce przed turniejem... Może też podejmować własne decyzje, choć nie w przypadku osób, które musi zabić...
Celaena to niesamowicie mocno skomplikowana i złożona osobowość. I potrafi dobrze kłamać, w szczególności samą siebie. To, jak odkrywa powoli przed nami swoje karty jest momentami aż irytujące. Chciałoby się od razu móc znać każdy jej sekret i każdą emocje, przecież do cholery my nikomu nie zdradzimy, po co takie bomby na ostatnich stronach książek?! Choć o to powinnam mieć pretensje do Maas i właściwie to niczego innego nie mogłam się po niej spodziewać. Ale wracając do bohaterki... nieźle miesza i żyje na pograniczu, już pomińmy to jak jest odważna, bohaterska, honorowa i no przede wszystkim silna. Do tego zadziorna i lekko snobistyczna, dzięki czemu w moich oczach jest bardziej ludzka. Czy możemy ją za to winić, że momentami pragnie być całkowicie normalna i zrobić coś tylko dla siebie i z myślą o własnym życiu? Jakże ja jej kibicuje i jakże ją uwielbiam! Dawno tak nie zżyłam się z bohaterką. To nic, że za to jak zachowywała się pod koniec książki względem pewnej osoby mogłabym ją udusić gołymi rękoma. Ową osobę nadal lubię tak samo i zdania na jego temat nie zmieniłam (już wiecie, że to jakiś ON), choć domyślam się czemu sobie tak przeskrobał u wielu osób. Polubiłam też mocno księcia Doriana. Jego cechy charakteru, takie jak sympatyczność i dobre serce zdecydowanie dały o sobie znać w tym tomie. Nawet powiedziałabym, że troszkę mi go szkoda. Poprzednio nieco mnie irytował, chciałam żeby usunął się w kąt i dał miejsce Chaolowi. Teraz widzę, że Maas ma dla niego zaplanowane coś bardzo, bardzo ważnego i wielkiego. A Chaol w tym tomie... to po prosto mój ulubiony Chaol.
Wspomnę może o tym, że akcja nadal głównie toczy się na Szklanym zamku, choć momentami przenosimy się na ulice miasta, które poznaliśmy w nowelkach o Zabójczyni. Powoli autorka wprowadza też nowe osoby i nowe fakty, dzięki czemu kształtuje się nam coraz większy obraz całości. Dostrzegamy złożoność świata, który wykreowała autorka. Książka dzięki tym coraz to nowym szczegółom wciąga i nie nuży, jak w przypadku poprzedniego tomu, a elementy magii oraz walk przyspieszają nam bicie serca i sprawiają, że czytamy z wypiekami na twarzy. Po za tym mrok, który się czai za akapitami tej powieści - jest przerażający ale i fascynujący. W połączeniu z innymi elementami i ekscytującymi faktami - daje to nadzieję na epicką wręcz historię!
Co z wątkiem miłosnym? No cóż, moja dusza romantyczki miała się czym nacieszyć, ale do czasu... Jednak nie czułam mocnego zawodu, nie czułam złości do nikogo, ani do bohaterów ani do autorki. Wiedząc, że mam przed sobą jeszcze trzy grube tomy zdaje sobie po prostu sprawę z tego, że tak ma być i tyle. Pogodziłam się z tym. To dopiero początek, zalążek wszystkiego i całej masy emocji. Końcówka mnie wbiła w fotel, jak chyba każdego, ale nawet i tu nie czuje zawodu a podekscytowanie na myśl, gdzie przeniesie się akcja i na myśl o magii, która czeka w kolejnym tomie.
To tak w skrócie o książce, która już dawno została zrecenzowana "wzdłuż i wszerz". Jak dla mnie świetna. Skończyłam ją w pełni usatysfakcjonowana i gotowa na dalszą przygodę. Czekam na epicką miłość, czekam aż Celaena pokaże prawdziwą twarz, jak pokaże ją tym wszystkim, którzy ją tak okrutnie skrzywdzili.
7 komentarze
Brzmi ciekawie. Musze w końcu spróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kusisz recenzją :)
OdpowiedzUsuńWiele już słyszałam o książkach tej autorki, więc chciałabym w końcu poznać jej twórczość. Chętnie zabiorę się za tę serię. ;)
OdpowiedzUsuńWszystkim podobają się książki Sarah J. Maas, a ja nadal nie przeczytałam ani jednej książki tej autorki, ale chyba najpierw zdecyduję się na zakup "Dworów" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Uwielbiam książki tej autorki
OdpowiedzUsuńMi do końca zostało zaledwie kilka stron i choć podobała mi się równie bardzo jak Tobie, czekam aż trzeci tom w końcu do mnie przybędzie, żebym nie musiała przerywać czytania po końcu, po którym podobno ciężko sięgnąć po coś innego niż kontynuację :D A Chaol... UWIELBIAM! ♥
OdpowiedzUsuńSzumiąBooki
Bardzo lubię te serię, to idealny przerywnik między ambitniejszymi lekturami. Powtórzę się zapewne, ale z części na części, zarówno pod względem fabuły, jak i warsztatu jest coraz lepiej! Tyle przygód i bohaterów jeszcze przed Tobą. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
dziewczyna z książkami