Sarah J. Maas, Dziedzictwo Ognia

4/16/2018 09:21:00 AM



No cóż... ta książka jest dosyć gruba, pozbawiona szaleńczej akcji, sporo w niej opisów i generalnie nic się aż takiego nie dzieje...

Tak by ktoś mógł powiedzieć o Dziedzictwie Ognia, trzecim tomie serii, ale gdybym tylko to usłyszała od razu wszczęłabym wojnę. Ta książka to mistrzostwo! Dzieje się tu wbrew pozorom bardzo dużo, a owe liczne opisy są dla mnie niesamowicie magiczne - czytałam tę powieść z bijącym sercem i dreszczami, to na takie emocje właśnie czekałam i tego oczekiwałam zaczynając cykl Szklany Tron

Tak swoją drogą to obawiałam się pisania recenzji każdemu z tomów. Bałam się, że nie będę miała o czym sensownym pisać, ale na chwilę obecną mimo że nadal zostało mi kilkanaście stron do przeczytania, już mam ochotę wylać z siebie potok słów, dlatego zaczęłam pisać już teraz. Tyle tylko, że rzeczywiście mogą one nie mieć najmniejszego sensu więc z góry przepraszam...



DZIEDZICTWO OGNIA

Sarah J. Maas


Wydawnictwo Uroboros





Krótko w ramach wstępu - przez działania Chaola w poprzednim tomie, Celaena zostaje odesłana do Wendlyn. Mój biedny, kochany Kapitan jest przekonany, że uchroni dziewczynę przed niebezpieczeństwem ze strony króla Adarlanu. Poza tym Westfall mierzy się z prawdą, jaką poznał o swojej ukochanej oraz z ogromnymi dylematami moralnymi wobec dworu i swoich przyjaciół. Oczywiście plany Zabójczyni zmieniają się diametralnie i trafia do krainy rządzonej przez jej ciotkę Maeve - jest to ostatnie czego by chciał król, ale także i sama bohaterka. Jeżeli jednak Celana chce spełnić obietnicę daną swojej zmarłej przyjaciółce, jest zmuszona zmierzyć się ze swoimi demonami, które tak zaciekle trzyma w sobie od 10 lat. Pod okiem groźnego Fae, rozpoczyna szaleńczy trening i walkę z samą sobą oraz tlącą się w niej magią.

W tej książce sporo się zmieniło. Poznajemy bardzo dużo nowych postaci, stworów i wątków, dowiadujemy się wiele na temat magii i tajemnic z nią związanych. Jest kilka nowych perspektyw, dzięki czemu nie ma czasu na nudę, mimo że tom jest już całkiem sporawy. Ten ogrom nowych informacji w nas wręcz uderza i to od samego początku. Ja miałam problem z wiedźmami i sabatami - tę hierarchie muszę jeszcze sobie przyswoić, bo w pewnym momencie się pogubiłam - ale to tylko takie moje małe przemyślenia. Mogło się tak stać gdyż przez jakiś czas nie przywiązywałam do nich zbytnio uwagi, pragnąc tylko czytać o Celaenie i Rowanie, którzy skradli moje serce swoją nienawiścią do siebie nawzajem, która jak się domyślacie rozwija się w coś więcej. Jednakże był jakiś moment kiedy to postać Manon bardzo mnie zaintrygowała i z równie wielkim zaangażowaniem czytałam podrozdziały z jej perspektywy. Początkowo nie rozumiałam sensu umieszczenia tych rozdziałów w tym tomie, nic one nie wniosły do całej fabuły, ale najważniejsze wydarzenia są jeszcze przede mną więc jestem doskonale świadoma, iż Sarah ma co do Manon i jej wywerny spore plany.

Koniec końców całość spełniła moje najśmielsze oczekiwania i nie mam do czego się przyczepić - nawet do tej tragicznej w skutkach końcówki. To jak Maas użyła słów, by przenieść nas do krainy Fae i pół-fae to jest magia sama w sobie. Nie wiem jak ona tego dokonuje, jak tworzy takie barwne i złożone postaci oraz świat skomplikowany politycznie, jak łączy ze sobą wątki i jak gra na naszych nerwach... Wystarczy tylko zamknąć oczy, by móc przenieść się do świata Celaeny...

Chwilami porównywałam sobie w głowie czytanie ToG z czytaniem Dworów. Może i nie powinnam tego robić, ale w jakiś sposób to właśnie Szklany Tron wygrywa na razie te starcie choć przede mną nadal dwa tomy + najnowszy, którego premia już za dwa dni. Być może brak romansu wysuniętego na pierwszy plan, dużo bardzo pozytywnych bohaterów, do których nie sposób się nie przywiązać i sama postać Celaeny, tak silnej, odważnej i zadziornej młodej dziewczyny skradły moje serce przez co nie patrzę na występujące w powieściach mankamenty. W dodatku z książki na książkę styl  i warsztat autorki zmieniają się diametralnie, a ja już wyczuwam ogrom nadchodzących w dalszych tomach emocji. Zobaczymy co powiem, gdy skończę już wszystkie. Bądź co bądź wszystko co wychodzi spod pióra Sarah jest przepiękne i magiczne.




Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Uroboros

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Po przeczytaniu pierwszego tomu muszę przeczytać kontynuację, które swego czasu kupiłam na promocji w empiku :) pięknie napisana recenzja, dzięki której mam jeszcze większą ochotę na dalsze losy Celaeny :)

    Pozdrawiam,
    toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z kolei jestem przeciwniczką Szklanego Tronu. Celeana jak dla mnie była odważna tylko na pokaz, w środku była małą, skrzywdzoną dziewczynką, w dodatku wielokrotnie zachowywała się nielogicznie. Na każdym kroku pojawiały się na siłę upychane wątki miłosne. Jeszcze wątek fantastyczny i polityczny w jakiś sposób ratowały te serię, ale szybko się nimi znudziłam. Po koniec Imperium Burz lubiłam już tylko Elide.
    Ale za to ostatnio przeczytałam Dwór Cierni i Róż, żeby dać Maas jeszcze jedną szansę, i totalnie się zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, magia książek - każdy ma swoją opinie :D Uwielbiam Dwory i to z całego serca, ale nie znoszę tam Feyry... A Celaene będe bronić, bo jednak była rzeczywiście skrzywdzoną dziewczynką ;dd Zobaczymy czy zmienię swoje zdanie i podzielę Twoje, po dwóch ostatnich tomach, które nadal przede mną!

      Usuń
  3. Jakiś cudem i ja czytam serię "Szklany tron" (jest to raczej kobieca seria, ale w sumie). I powiem, że podobał mi się pierwszy tom, każdy kolejny coraz mniej. Nie chcę Cię zniechęcać, może Tobie się spodobają bardziej, jednak... Celaena, o której myślałem, że będzie moją ulubioną bohaterką kobiecą, zaczęła mnie tak irytować, że... Nie mam ochoty na tomy pięć i pół ani szósty.
    Mam nadzieję, że Tobie następne części przypadną bardziej do gustu niż mi. :D

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z Jeże czytają :D

    OdpowiedzUsuń