Gdybym napisała recenzję świeżo po przeczytaniu to byłby to raczej negatywny post, jednakże korzystając z okazji - chwili samotności w biurze wzięłam się za to 3 dni później dzięki czemu mogłam trochę zebrać myśli i sobie tę opinie uporządkować w głowie. W momencie gdy zaczęłam pisać uznałam, że wcale nie chcę już tak negatywnie tej książki oceniać, jak początkowo mi się wydawało. Uznałam, iż trzeba oddać trochę racji osobom, którym Na skraju załamania się bardzo podoba. Ja aktualnie ulokuje siebie gdzieś pośrodku - ale po kolei, zacznijmy tę recenzję jak należy.
NA SKRAJU ZAŁAMANIA
B. A. PARIS
Wydawnictwo Albatros
Cass Anderson poznajemy w momencie, gdy wraca do domu w trakcie ogromnej ulewy i burzy. Wbrew zaleceniom męża i wbrew zdrowemu rozsądkowi wybiera drogę na skróty, która prowadzi przez las. Oczywiście ledwo widzi drogę a wzrok płata jej figle, jednak jednego jest pewna - widzi stojący w strugach deszczu samochód z włączonymi światłami, za którego kierownicą siedzi jakaś kobieta. Cass wspaniałomyślnie się zatrzymuje i zastanawia czy kobieta nie potrzebuje pomocy, jednak po chwili, równie wspaniałomyślnie, postanawia jechać dalej. Następnego dnia dowiaduje się, że kobieta ta została zamordowana i w dodatku jest to osoba, którą znała. Czy jeszcze żyła w momencie gdy nasza bohaterka postanowiła ją zostawić na pastwę losu? Czy Cass zachowała się egoistycznie postanawiając nie ryzykować i nie wychodzić w ulewę, późnym wieczorem, w środku lasu, z samochodu? Ciężko ocenić. Możemy sobie gdybać, jak my byśmy się zachowali w takiej sytuacji. Są osoby, które bez chwili wahania doskoczyłyby do samochodu i zapukałyby w szybę. Są takie, które nawet by się nie zatrzymały. Nie sądzę by można było w ogóle decyzję głównej bohaterki oceniać pod kątem egoizmu i samolubstwa.
Jak możemy się domyślać od tej pory życie Cass, nauczycielki, która właśnie rozpoczęła wakacje diametralnie się zmienia. Nękana wyrzutami sumienia, a także kłopotami z pamięcią, które mogła odziedziczyć po matce zaczyna wariować. Początkowo jej mąż Matthew i przyjaciółka Rachel bardzo ją wspierają i są wyrozumiali, choć nie wiedzą, że kobieta widziała ofiarę tego wieczoru i nie udzieliła jej pomocy. Nikt nie może więc zrozumieć, czemu tak bardzo obawia się mordercy, którego nadal nie złapano i... głuchych telefonów, które zaczęły być codzienną rutyną w życiu Cass.
To jest taki mój krótki opis fabuły, ale właściwie zdradzający wszystko i nic. Powiem Wam szczerze, że już na samym początku zaczęłam się domyślać zakończenia i wiem, że nie jestem w tym odosobniona. Miałam nadzieję, że to celowy zabieg autorki - takie odwracanie naszej uwagi oczywistymi faktami, by jakoś na samym końcu całkowicie zaskoczyć, jednak czy tak się stało musicie sami się przekonać. Jedyną rzecz, którą myślę, że mogę Wam zdradzić to sama postać głównej bohaterki, która niestety niesamowicie irytuje czytelników, jednakże gdy poznajemy zakończenie to w pewnym sensie zaczynamy ją rozumieć i współczuć, dlatego dajcie jej pewien kredyt zaufania i nie oceniajcie zawczasu.
Jak ogólnie wypada książka i autorka? Tym razem traci jedno - to nie jest już debiut, więc wymaga się od niej nieco więcej i na tym polu mnie osobiście nieco zawiodła. Na skraju załamania jest rzeczywiście wciągające i czyta się bardzo szybko, ale nie widzę wielkiego progresu jeśli chodzi o narracje. Zarówno w przypadku poprzedniej książki, jak i w przypadku tej, czegoś mi zabrakło. Poprzednio przyczepiłam się zbyt słabej analizy psychiki bohaterów, nie byliśmy w stanie poznać dobrze ich myśli i emocji. Tym razem bardzo dogłębnie poznajemy chociaż jednego z bohaterów, realnie odczuwamy strach i ból Cass, poznajemy sporo jej skrytych wspomnieć i myśli, a jednak nadal w całej tej otoczce czegoś mi brakowało. Nie potrafię jednak tego sprecyzować, a więc nie jest to zbyt wartościowy argument, może nie zwracajcie na mnie w ogóle uwagi. Jest natomiast kilka elementów i wydarzeń, które mnie zaskoczyły i o których nawet nie pomyślałam. A fakt, że autorka utrzymywała nas w atmosferze niepewności i strachu jest chyba największym plusem. To w końcu thriller, więc jeżeli tego by zabrakło, to by była totalna klapa. Tymczasem otrzymujemy całkiem niezłą gierkę, w którą wciągamy się razem z bohaterką i kibicujemy jej z całych sił.
Czy to naprawdę czający się morderca, który obrał sobie Cass za kolejną ofiarę? Czy może chce ją ktoś tylko nastraszyć, aby siedziała cicho? Co się dzieje z tymi wszystkimi wyparowanymi wspomnieniami - czy ktoś miesza jej w psychice specjalnie, czy naprawdę jest na drodze by skończyć jak matka? Jak by się potoczyły jej wakacje, gdyby tamtego wieczoru nie pojechała tą leśną drogą? Czy jedno ma związek z drugim? Ewidentnie wciągnęłam się w tę psychologiczną grę, jednakże nie towarzyszył temu pożądany dreszczyk emocji. Po prostu go nie było i za to mój największy minus. Kolejny za momentami płytkie i irytujące dialogi (w szczególności pewne smsy - kto przeczytał ten wie), ale to nie zmienia faktu, że książka jest na dobrym, nieco lepszym poziomie niż poprzedni tytuł choćby ze względu na wciągającą, bardziej rozbudowaną fabułę. Zaraz po przeczytaniu Na skraju załamania byłam innego zdania - ale po kilku dniach jak widzicie doszłam do zupełnie innego wniosku. Chyba czasem warto poukładać sobie wszystko w głowie, zanim całkowicie przekreśli się dany tytuł będąc pod wpływem emocji.
Czy to naprawdę czający się morderca, który obrał sobie Cass za kolejną ofiarę? Czy może chce ją ktoś tylko nastraszyć, aby siedziała cicho? Co się dzieje z tymi wszystkimi wyparowanymi wspomnieniami - czy ktoś miesza jej w psychice specjalnie, czy naprawdę jest na drodze by skończyć jak matka? Jak by się potoczyły jej wakacje, gdyby tamtego wieczoru nie pojechała tą leśną drogą? Czy jedno ma związek z drugim? Ewidentnie wciągnęłam się w tę psychologiczną grę, jednakże nie towarzyszył temu pożądany dreszczyk emocji. Po prostu go nie było i za to mój największy minus. Kolejny za momentami płytkie i irytujące dialogi (w szczególności pewne smsy - kto przeczytał ten wie), ale to nie zmienia faktu, że książka jest na dobrym, nieco lepszym poziomie niż poprzedni tytuł choćby ze względu na wciągającą, bardziej rozbudowaną fabułę. Zaraz po przeczytaniu Na skraju załamania byłam innego zdania - ale po kilku dniach jak widzicie doszłam do zupełnie innego wniosku. Chyba czasem warto poukładać sobie wszystko w głowie, zanim całkowicie przekreśli się dany tytuł będąc pod wpływem emocji.
⇹
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Albatros