Kwiecień plecień

4/30/2017 12:07:00 PM



Ja wiem. Zrobiłam to co zawsze. Spieprzyłam sprawę. Wiem. Tylko, że czas zleciał tak cholernie szybko, że nie wiem kiedy minęły trzy tygodnie od ostatnio dodanego postu. Także to nie moja wina. To te dni mijają jak szalone. Nie myślcie tylko, że w tym czasie zrobiłam coś wartościowego i napisałam magisterkę. Chciałabym.

W kwietniu trochę się uspokoiłam czytelniczo i ten miesiąc kończę pełną liczbą. Dziesięć tytułów. Dwie serie. Jedna mała współpraca. Jedna zagraniczna premiera.  Ponieważ o każdej z książek chciałabym coś powiedzieć, a nie wyobrażam sobie dodawać osobnych postów, zrobię wbrew swoim wcześniejszym postanowieniom podsumowanie, a że jestem w pracy to jest to też idealny sposób, żeby zabić czas. Idę zrobić sobie więc kawę, odpalam The Ballad of Cleopatra The Lumineers (link) i piszę!


Miesiąc zaczęłam serią o Kruczych Chłopcach. Myślę, iż prawie każdy z Was te książki zna chociażby ze słyszenia. Mi co chwila migały zdjęcia z jakimiś krukami i wronami. I nie myślcie o mnie źle, bo obie serie mi się myliły, a właściwie było to dla mnie jedno i to samo. Kruki, wrony - jeden michał. Postawiłam więc na Maggie Stiefwater i bardzo, bardzo się cieszę, że to zrobiłam.  Początkowo było ciężko. Tych książek nie chłonęłam, jak w przypadku ACOTAR. Te książki mnie... spowolniły. Na samym początku myślałam, że są nie dla mnie, że coś z nimi nie tak. Że jestem chyba za stara. Że są w ogóle... dziwne. I skończyłam pierwszy tom - Króla Kruków - z mieszanymi uczuciami. Polubiłam co prawda wszystkich chłopaków i Blue, nie zapominając o wiedźmach, z którymi mieszkała. Zaciekawiła mnie ich przygoda. Cabeswater zaintrygowało. Ale uznałam, że chyba to nie dla mnie. Jestem natomiast osobą, która jak już zacznie jakąś serię, to musi dokończyć więc sięgnęłam po Złodziei Snów. Wow, jakie to było... dziwne, ale intrygujące? Magiczne i tajemnicze.

Rozpoczął się powolny proces przepadania w świat kruczych chłopaków. Trzeci tom, Wiedźma z lustra, spodobał mi się chyba najbardziej i sprawił, że po czwarty, Przebudzenie Króla, sięgałam już ze smutkiem, iż to koniec mojej, NASZEJ, przygody. I tak też się to skończyło. Ogromny smutek i mnóstwo emocji. Zakończenie idealne, takie jak sobie wyobrażałam. Dające nadzieję, iż spotkamy się jeszcze z Ronanem i resztą w przyszłości. Rzadko tak mam, że aż tak bardzo zwiąże się z bohaterami historii. Całą serię czytałam chyba dwa tygodnie, albo nawet dłużej więc to kupa czasu, żeby się przywiązać. Miałam problem z powrotem do porządku dziennego. Każdy bohater zaskarbił sobie moją sympatię. Autorka stworzyła na prawdę wspaniały, magiczny świat. Styl. Język. Poczucie humoru - do tego wszystkiego z czasem się przyzwyczaiłam i bardzo pokochałam. Nadal za tym tęsknię i głupkowato się uśmiecham pisząc ten post.

  ps. jestem fanką martwego Noaha. Czerny to mój kolejny przyszły mąż. Niby nudna miłość Blue i Ganseya, wcale nie była dla mnie nudna i to na ich happy end najbardziej czekałam (romantyczna, typowa ja). Ronan to dla mnie zagadka. Wszystko co z nim związane wywoływało dziwne emocje. Pozytywne i negatywne. Koniec końców trzeba powiedzieć, że nie da się go nie pokochać. Dobry chłop z niego (szkoda, że nie moja liga). Adam za to na samym początku zyskał moją antypatię, ale potem się zrehabilitował. Wszystkich, bez wyjątku, chciałabym poznać w realnym świecie.




Nastał 13 kwietnia i premiera najnowszej książki jednej z moich ukochanych autorek. W Polsce niedługo wychodzi jej The silent waters, które czytałam w ubiegłym roku i pokochałam całym sercem. Mowa o Brittainy C. Cherry, która potrafi wywołać u mnie lawinę emocji i przyprawić o palpitację serca. W USA wyszło właśnie The gravity of us, czwarty tom z serii Żywioły. Jak zobaczyłam, że jest premiera to nie wahałam się ani chwili i szybko zalogowałam na Amazona. W dodatku za książkę zapłaciłam dolara z kawałkiem!  No i nie zawiodłam się. Ta książka to Brittainy w swojej najlepszej formie. Może i jest to typowe - dwójka ludzi, których nie powinno połączyć żadne uczucie, a jednak połączyło. Jednak takie typowe historie miłosne są równie piękne i emocjonujące, a ja je uwielbiam. W szczególności jeżeli autorką jest niesamowicie utalentowana Cherry, która znowu zrobiła z moim sercem i moimi emocjami to co chciała. Wykreowała cudownych bohaterów, stworzyła piękną historię miłości, ale to miłość nie tylko pomiędzy dwójką dorosłych ludzi, którzy nie powinni się w sobie zakochać, ale przede wszystkim to miłość ojca do córki, miłość między siostrami. To opowieść o sile jaka tkwi w rodzinie.


Z racji tego, że w maju wychodzi kolejna książka Mroza, wzięłam się za nadrobienie serii z komisarzem Forstem. Jak już wspomniałam na Instagramie Ekspozycja bardzo mnie zawiodła. Po prostu. Nie wspominając o tym, że cierpiałam na syndrom Chyłki i Zordona i wyszukiwałam w książce tego samego stylu, a w bohaterze poczucia humoru godnego prawniczki, to po prostu cała ta historia, w szczególności jego pobyt w rosyjskim więzieniu były tak nieprawdopodobne, że aż mnie raziło. Mnie! Osobę, która na prawdę rzadko czepia się książek i fikcji literackiej. Mimo wszystko przeczytałam Przewieszenie, które okazało się kluczowe. To był najlepszy tom. Akcja przeniesiona w Tatry, które uwielbiam. Kryminał na prawdę na wysokim poziomie. Zwroty akcji, zagadki, inni bohaterowie, zakończenie w mrozowskim stylu. Piątka z plusem panie Remigiuszu! Został mi więc jeszcze Trawers. Trzeci tom zaczął się dobrze i poziom ten trzymał się mniej więcej do połowy. Potem zaczęło się wszystko nieco dłużyć, chciałam żeby już się to skończyło i wyjaśniło, bo ile można być tak wodzonym za nos przez Bestię z gór? Konfrontacja mordercy z naszym komisarzem nie wywołała u mnie wielkich emocji. Te nastały na sam koniec, kiedy nagle, bez żadnych zapowiedzi okazało się kim tak na prawdę był zabójca. Aż wydałam jakieś dziwne dźwięki i podskoczyłam w miejscu (musiały być dziwne, bo narzeczony i pies dziwnie na mnie spojrzeli). Szkoda tylko, że nie wyjaśniło się wszystko z Olgą, a seria która z założenia miała być trylogią czeka teraz na kolejny tom. Myślę, że to niepotrzebne, ale z chęcią przeczytam.


Lola. Lolę dostałam od Wydawnictwa Novae Res za co bardzo dziękuję. Lola wywołała u mnie mnóstwo emocji, które przechodziły ze skrajności w skrajność. Nadal bardzo przeżywam ten tytuł, co mogliście zauważyć pod jednym z ostatnich postów na Instagramie (dziękuje za miłe słowa i cieszę się, że przynajmniej kilkoro z Was zaintrygowałam). To nie tajemnica, że uwielbiam takich skomplikowanych i mrocznych bohaterów. W dodatku studiuję resocjalizację, a tematyka zaburzeń osobowości jest jedną z moich ulubionych więc wiedziałam, że chce tą książkę przeczytać. Jestem zaskoczona tym debiutem! Pani Aleksandra Białczak wykreowała niesamowicie popieprzony świat, za co czapki z głów! Chodzi tu o to, że jest dziewczyna, wychowanka MOW, która chciała popełnić samobójstwo. A przynajmniej tak to wyglądało. Trafia więc do szpitala psychiatrycznego i na oddziale poznaje przyjaciół, których nigdy nie miała. I nic więcej nie powiem. Połączcie to sobie z tym co napisałam na IG (link) i zdecydujcie czy chcecie się dowiedzieć, kto się kryje pod maską Loli, czy też nie jesteście tak odważni żeby wejść w ten świat. To nie jest prosta książka, choć napisana z perspektywy młodej dziewczyny. Wstrząśnie Wami, a każdy kto przeczyta zrozumie ją na swój sposób i weźmie sobie do serca inne słowa.

A na koniec Franco, Kim Holden. Niedługo będzie w Polsce więc skusiłam się na oryginał zanim wszyscy się na to rzucą, a okładka zewsząd mnie będzie atakować. To trzeci tom serii o Promyczku. Pierwsza książka mnie oczywiście zachwyciła jak każdego, ale nie tak jak drugi tom dotyczący Gus'a. Jakże ja go pokochałam! A o Franco krótko - jestem bardzo zawiedziona. Czy to kwestia tego, że wybrałam zły moment na lekturę? Czy może powoli przestawiam się na innego rodzaju książki? Nie wiem. Wiem natomiast, że czytałam to tylko po to żeby umilić sobie czas podróży pociągiem, a także półtora godzinne zajęcia. Pół dnia i skończone. Zero emocji. Jedyny moment, kiedy mnie Kim zaskoczyła, to wplątanie bohaterów, którzy występują u zupełnie innej autorki. Niestety była to krótka scena. Chodzi o to... że to dla mnie strasznie mdła i zbyt piękna historia. Franco jest bez skaz, cudowny przyjaciel i perfekcyjny partner. Gem też nie ma zbyt wielu minusów. Jedyna ich przeszkoda to odległość. Dziwi mnie moja reakcja, bo ja uwielbiam, a być może uwielbiałam takie powieści. Być może zabrakło mi tam jakiś brudów, jakiejś czarnej strony tego wszystkiego. Czegoś co by sprawiło, że wyczekiwałabym na happy end bohaterów z drżącym sercem, tak jak w przypadku drugiego tomu, kiedy obserwujemy upadek bohatera a następnie powolny proces radzenia sobie z żalem, żałobą i innym syfem. Tutaj nie ma żadnego procesu. Jest nudno.
Nie zniechęcam nikogo, bo to nadal Kim, którą znamy. Wykreowała świetnych bohaterów i ładną historię przyjaźni i miłości. Według mnie jednak ta trzecia książka jest niepotrzebna i tylko popsuła moją ocenę całej serii, która dzięki Gus'owi była bardzo wysoka.



Czytaliście coś z wymienionych przeze mnie tytułów? A może którąś z książek macie w planach?
Ja chyba robię sobie dwudniową przerwę od czytania i wyczekuję 2 maja, kiedy to na moim Kindlu pojawi się nowy tytuł... Wiecie jaki?

You Might Also Like

19 komentarze

  1. Właśnie przypomniałaś mi o tym, że powinnam skończyć czytać Kruczych chłopców! Co do Loli, to twój post na instagramie tak mnie zaintrygował, że na 100% przy następnym zamówieniu wyląduje w moim koszyku! Uwielbiam twoje posty, szkoda tylko, że pojawiają się tak rzadko.

    http://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że Lola Cię zaintrygowała! Taka właśnie ona jest - intrygująca! ps. przepraszam, że dodaję tak rzadko :(

      Usuń
  2. Za Kruczych Chłopców planuję się zabrać w okolicach czerwca, ale po ostatnich złych recenzjach, jakich się naczytałam, lekko się obawiam. Tym bardziej, że wciąż czeka na mnie kontynuacja Szóstki wron. Ekspozycja też mnie trochę zawiodła. To nie był ten Mróz, do jakiego jestem przyzwyczajona (a oprócz Chyłki mam za sobą też kilka innych jego książek, w tym dwie historyczne i naprawdę w serii z Frostem to nie był ten mój ulubiony Mróz). Wszyscy tak chwalą drugi tom, ale jakoś średnio mam ochotę się za niego zabrać.
    A Lolą mnie zaciekawiłaś już na IG, więc chociaż nie przepadam za tym, co wydaje Novae Res, chyba postaram się to przeczytać. Bo brzmi naprawdę ciekawie.

    Wiesz, co najbardziej podoba mi się w Twoich postach? Że oprócz tego, co najważniejsze w recenzjach/opiniach, piszesz również o tym, co wokół. Czyli jak to się stało, że coś przeczytałaś, jakie emocje towarzyszyły Ci przy czytaniu... Po prostu bardzo mocno czuć w postach ciebie. I to jest fajne. Szkoda tylko, że piszesz tu rzadko. Ale z drugiej może to i dobrze - przez to każdy post ma jakby... większą moc. Oczekiwanie na kolejny post podsyca emocje. :D

    Pozdrawiam!
    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, zacznę od końca Twojej wypowiedzi - dziękuje bardzo za miłe słowa dotyczące moich postów. Rzeczywiście, staram się pisać głównie o emocjach mi towarzyszących czytaniu i o moim, hm, życiu które toczy się wokół książki. Dziękuje! I postaram sie pisać częściej. Ten miesiąc na prawdę mi zleciał...
      Co do TRC, ja wiem że jest mnóstwo negatywnych opinii, ja sama po 1 tomie byłam sceptyczna. Ale mam wrażenie, że seria jest u nas w kraju nie doceniona. Że czyta ją zbyt wiele osób, które głównie czytają romansidła albo inne prostsze historie i nie potrafi zrozumieć np. czarnego humoru autorki. Oczywiście, że każdy ma swoją opinie i ma prawo mieć swoje zdanie, każdy ma prawo negować Maggie, ale co innego jak osoby na prawdę przeczytają całą serię i uznają, że to nie dla nich. A co innego jak ktoś przy 1 tomie już rozgłasza wszem i wobec, że jest to beznadziejne a nie, że po prostu to nie dla niej. A nie jest beznadziejne! Trzeba dać chłopakom szansę i wczuć się w styl. Który jest inny i to jest świetne!
      Łoh, poniosły mnie emocje.

      Po trzecie, cieszę się że zaintrygowałam Lola. Albo Lola zaintrygowała sama sobą :D

      Usuń
  3. Niedawno na bookstagramie udało mi się wygrać w konkursie "LOLE" z czego bardzo się cieszę, ponieważ chciałam to przeczytać :) Tylko teraz nie wiem kiedy znajdę na nią czas, chyba we wakacje dopiero :D
    Do "Króla kruków" niespecjalnie mnie ciągnie, ale może kiedyś z nudów sięgnę po tą serię :D
    Na "Franco" czekam z nieciepliwością! Mam nadzieję, że aż tak mnie nie zawiedzie :) Kocham twórczość Kim Holden, a najbardziej "Gusa" <3
    Kochana piękne zdjęcia! :)
    Buziaki, goszaczyta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam identycznie odnośnie Kruczego cyklu i Szóstki Wron (dla mnie też kruki i wrony swojego czasu były jednym i tym samym xd).
    Po Króla Kruków na pewno sięgnę, jednak wciąż nie wiem kiedy, bo jestem strasznie do tyłu z tymi popularniejszymi seriami fantasy :(
    Co do Loli - już znasz moje zdanie :D

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, czy coś, ale mnie kompletnie nie zauroczył Kruczy cykl :x Strasznie się umęczyłam czytając pierwszy tom. Może kiedyś dam tej serii drugą szansę ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Gratuluję aż tylu przeczytanych książek. Ja w kwietniu niestety nie przeczytałam aż tyle, ale mogło być gorzej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie;) http://prostoprzezksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Już przez sam fakt, jak mało było Franco w "Promyczku" i "Gusie" nie do końca rozumiem po co trzeci tom tej serii. I chociaż nie mogę się "Franco" doczekać, no bo to w końcu Kim! to się go strasznie boję, bo jeśli zawiedzie mnie tak jak Ciebie, to mi to zepsuje całą serię... :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie gdybyś posty publikowała częściej, ale ja nie mam nic przeciwko wyczerpującym notkom pojawiającym się raz na jakiś czas :) Twój blog jest inny od reszty, dlatego bardziej to współgra ;)
    Troszkę wystraszyłaś mnie "Franco", bo to jedna z majowych premier, o których nie mogę przestać myśleć, ale mimo to sięgnę po nią i przekonam się na własnej skórze, czy mi się spodoba :)

    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mimo wszystko postaram się pisać częściej! Co do Franco, nie martw się! Na pewno Ci sie spodoba. Ja po prostu wybrałam zły moment na lekturę akurat tego tytułu.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Przepiękne zdjęcia <3 a za książki Maggie Stiefvater muszę się w końcu zabrać, bo każdy o nich mówi, a ja zupełnie nie wiem o co chodzi haha :D
    bookartlover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. O Kruczym cyklu mówi chyba każdy, już od dawna mam w planach sięgnąć po te książki. Przy okazji znowu mnie ktoś zachęca do przeczytania książek Mroza. Dałam mu szanse przy "Kasacji", ale niesety się zawiodłam. I tak jak każdy kocha tego pana, ja niestety nie rozumiem tego fenomenu. Mimo wszystko chyba się skuszę!

    swietliq.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Kruczy Chłopcy są na mojej liście do przeczytania już od jakiegoś czasu. Pozostałe tytuły chyba nie do końca w moim guście, chociaż Lola intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaa. Nawet mnie nie strasz że po Chyłce Forst może mnie zawieźć 😱

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie piękne zdjęcia, jestem pod wrażaniem *_*

    obserwuję bloga i zapraszam do mnie <3
    http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. No widzisz ! A ja już miałam porzucić plany z serią kruczych chłopców, bo coraz więcej negatywnych opinii słyszałam.. A co do Forsta - dla mnie był dobry od początku i go polubiłam, ale wydaje mi sie, że tylko dlatego, że nie cierpiałam na syndrom Chyłki.. bo teraz zwyczajnie, gdybym dopiero zaczęła czytać Forsta - to pewnie moje odczucia byłyby takie same :D ! Uwielbiam czytać Twoje wpisy <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam żadnej z tych książek,ale mam w planach Kruczy Cykl.Słyszałam o tej serii tyle różnych opinii,że czuję powinność przeczytania jej,aby wyrobić własną opinię.Mam nadzieję,że uda mi się ją zdobyć w bibliotece. ;)
    Pozdrawiam i obserwuję ;*
    http://olalive-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ostatnio coraz częściej napotykam się z opiniami, że Kruczy Chłopcy bardzo spowalniają i w sumie to szału nie ma... Ale mam nadzieję, że mi się spodoba, bo pierwsze częśc już czeka na półce! Za Forsta też mam się zabrać, kiedy to nie wiem. No i Lola! Wszystko dodane na półkę "do przeczytania"!
    Buziaki!! <3 @rozczytane rozczytane.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń