Sarah J. Maas, A Court of Wings and Ruin

5/06/2017 10:19:00 AM

POST NIE ZAWIERA SPOILERÓW. 
OBIECUJĘ.
zawierać za to może brzydkie słowa,
bo nie ręczę za siebie



Drugi maj. Wtorek. 
Tak zwana majówka. Tak zwana, bo większość czasu spędzona w pracy.
Godzina szósta rano. 


Wybudza mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Spoglądam leniwie na telefon nie racząc nawet podnieść głowy z poduszki. Dopiero po chwili przypominam sobie, co to za dzień. Minęło kilka minut zanim dostrzegam znaczenie sms'a...  Jaki limit transakcji internetowych? Że co? Że nie udało się zrealizować płatności? Fucking shit. Zrywam się z łóżka (godzina 6:30, budzik nastawiony na 7:15). Wyrywam laptopa z ładowarki i loguje się na stronę banku. Limit był, rzeczywiście, równy 0 zł. Holy moly, szybko zmieniam. Dotychczas płaciłam z karty angielskiej, którą doszczętnie wyczyściłam. Wchodzę więc na Amazona. Minęło kilka sekund, nastała godzina 6:40 coś, a na moim Kindlu pojawia się książka. Mission completed. Za to Cię, mój czytniku, kocham. Całym swym sercem, które aktualnie jest rozwalone na tysiąc pieprzonych kawałków. Ciebie Maas za to nie kocham wcale. Szybko cykam fotkę Kindla z herbatą i wrzucam na Instastory. Może będę bezczelna, ale czułam malutką satysfakcję i ogromną radość z tego, że mogę przeczytać książkę, na który czekał chyba cały świat, przed większością osób w Polsce. Nie wiem nawet na kiedy wydawnictwo planuje premierę, ale nie dałabym rady czekać. Przepraszam. Jestem tym samym wdzięczna sobie, że coś tam po angielsku przeczytam i znowu sobie, że pomimo zawahania, jednak kupiłam Kindla i dzięki temu w oka mgnieniu pojawia się u mnie książka w dniu premiery. Dobrze jednak, że znalazło się kilka dziewczyn, z którymi mogłam po przeżywać, bo inaczej waliłabym głową w ścianę...

Ale... Ale to wcale nie było takie proste! To nie jest łatwa literatura, którą bez problemu się zrozumie po angielsku. Nie wiem, czy wspominałam, że ACOTAR spróbowałam na początku czytać w oryginale, ale po trzech, czterech stronach zrezygnowałam. W życiu bym sama nie zrozumiała tej książki! Na prawdę teraz, z perspektywy czasu, uważam iż nasz polski tłumacz wykonał kawał dobrej roboty. Ale pomimo tego, że już odnajduje się w świecie Prythianu, to i tak miałam niemały problem i wspomagałam się słownikiem. 

A więc wracając do mojej przejmującej historii, wyruszyłam do pracy z czytnikiem wyposażonym w świeżutki "egzemplarz" najnowszej książki Sarah J. Maas. Całą drogę zacierałam rączki jak tylko myślałam o tym co Feyra zgotuje na Dworze Wiosny, ale nie odważyłam się zaczynać tej książki w takim miejscu, jakim jest autobus. To musiała być specjalna chwila. Otworzyłam więc sklep, zrobiłam co miałam zrobić, bo w końcu byłam w pracy. Zaparzyłam kawę. I odpaliłam A Court of Wings and Ruin wiedząc, iż czeka mnie jazda bez trzymanki. Tylko, że klienci zapragnęli przychodzić jeden po drugim. I marudzić. I przyszła dostawa...

Przyznaję się bez bicia - przez część pierwszych rozdziałów prułam sobie w brodę, że wyżej sram niż mam dupę. Że ja do cholery nie rozumiem wszystkiego, a świruje pawiana! Wkurzona odpaliłam w telefonie słownik i tłumaczyłam skrupulatnie słówka, których nie rozumiałam (a żebym to ja była tak ambitna przy pisaniu magisterki). Jeny, co za archaizmy... ale jak to pewna dziewczyna mnie niedawno uświadomiłam, to w końcu fantasy. Po chwili się przyzwyczaiłam, czytałam płynnie i... przepadłam? Nie wiem jak to inaczej nazwać. Nie przepadłam jak w przypadku Mroza i jego Chyłki, kiedy to nie mogłam się oderwać od książek. Co to, to nie. ACOWAR musiałam sobie dawkować. Nigdy, ale to nigdy, nie czułam się w taki sposób podczas czytania. To co zrobiła Sarah ze mną, moją głową i sercem to jest nie do pomyślenia. Powinna do książki załączać kupony na leki uspokajające, albo najlepiej na butelkę wina. Bądź trzy... Ja wiedziałam, że będzie emocjonująco, ale nie że aż tak! Z każdą stroną czułam podniecenie, ekscytacje. Ale też z każdą stroną się bałam. Nie czułam tego w przypadku ACOMAFu, bo w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej historii. Teraz to wiemy, wszyscy wiemy że czeka nas wojna na ziemiach Prythianu (i myślę, że to nie żaden spoiler z mojej strony), a co za tym idzie mogą być straty. To jest w końcu czas na rozstrzygnięcie wszystkiego! Nie zdradzę, czy wygrało dobro czy zło. Nie zdradzę, czy w ogóle ktoś wygrał. Zakazałam Sarah zabijania kogokolwiek. Nawet tego gostka, co się w kościach lubuje i siedzi w więzieniu. Czy Sarah mnie posłuchała? Tego też nie powiem.

“But this is war. 
We don’t have the luxury of good ideas
—only picking between the bad ones.” 


W tej książce fabuła i akcja nie zwalniają. Nie ma czasu na odpoczynek. Na wzięcie oddechu i zrelaksowanie się przy pięknych widokach, jakie gwarantuje nam pobyt w Valeris. Mieście gwiazd. Polubiłam w końcu Feyre, która sprawuje się świetnie jako High Lady. Byłam z niej dumna. Na prawdę. Ah, oczywiście poza tym że serce mi drżało z przerażenia, to nie raz i nie dwa uśmiechałam się od ucha do ucha. To jak oni tam grali, co odwalali ale przy tym kierowali się sercem i dobrem swoich najbliższych. Docinki Cassiana, Azriela. Nesta, Mor. Amren. Chwile, gdy Rhys i jego wybranka rozmawiali między sobą dzięki więzi, która ich łączy. Jak mówił do niej "Fayre, darling"... Oh my. Nie da się ich nie kochać. Na prawdę. I tym bardziej serce mi się krajało na myśl, co mogła zgotować tym cudownym, pięknym i dobrym osobom Maas. Bo byłam święcie przekonana, że coś im zgotowała.

"We're all broken, Mor said. 
In our own ways - in places no one might see"

Świetnie skonstruowana książka. Trzymająca w napięciu przy każdej stronie. Chyba takie rzeczy powinnam pisać w recenzji? Sądzę jednak, że nie muszę tego pisać, bo czytelniczy którzy znają Maas, wiedzą iż inaczej być nie mogło. Tu już nie ma żartów. Zbliża się wojna. Zbliża się walka. To jest Prythian. To są dwory, które mogą być z tobą, albo wbić ci nagle nóż w plecy. Tak jak Tamlin to zrobił w drugim tomie. Książe Dworu Wiosny i tutaj odgrywa sporą rolę. A także Lucien. Podczas wojny nawet największy wróg może stać się Twoim sprzymierzeńcem. I na odwrót. W ogóle każdy w tej książce odgrywa ogromną rolę. Nie ma mniej ważnych bohaterów. Wszyscy stają się ważni zarówno dla fabuły jak i dla nas, czytelników. Każdy bohater jest bardzo, a nawet bardzo dobrze wykreowany. A co do naszych głównym bohaterów... Rhys i Feyre - epicka historia miłości, która na szczęście nie była wysunięta w tym tomie na główny plan, co sprawia że książka jest nie jest błahym YA.

“What we think to be
 our greatest weakness, 
can sometimes be 
our biggest strength.” 

Zakończenie? Byłabym świnią zdradzając chociażby cień tego, co zafundowała Maas bohaterom i nam, czytelnikom. Wiedzcie, że zarówno moje serce, a także tysiące innych osób na całym świecie, było rozszarpane na tysiąc kawałków przez przynajmniej połowę książki. Moje drżało od pierwszych storn.

Jakoś się trzymam. Ale choć od skończenia tomu minęło 7h, które poświęciłam na sen, to nadal mam przed oczyma wszystkich bohaterów. Nadal wracam do zaznaczonych cytatów. Jestem w fazie analizowania wszystkiego, co w moim przypadku było trudniejsze w trakcie czytania ze względu na użyte przez Maas słownictwo. Nadal jestem chodzącym wrakiem, zbyt rozemocjonowanym by jakoś normalnie funkcjonować wśród rodziny. Warczę na wszystkich od kilku dni... To jest chore! To jest tylko książka! Książka, która stała się całym moim życiem... Bohaterowie są tylko fikcją. Ale są dla mnie bardziej realni i bliżsi mi, niż osoby stojące obok. Niż te, które znam większość życia i mogę ich dotknąć, z którymi mogę porozmawiać. Kilka dni a historia, która wydarzyła się w Prythianie stała się moją rzeczywistością. I to chyba samo w sobie świadczy o tym, że Maas spisała się na medal.



"I was the star that only glowed 
thanks to his darkness,
 the light only visible because of him"


ps. Cieszmy się i radujmy, bo będzie kontynuacja! A w tym czasie planuje zdobyć wydania angielskie książek, przeczytać je jeszcze raz i dumnie ustawić w moim przyszłym mieszkaniu, na honorowym miejscu obok Pottera.

ps2. przepraszam za małą ilość zdjęć, treść dla mnie była ważniejszą sprawą.



You Might Also Like

21 komentarze

  1. Potrzebuję tej książki. Teraz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, umarłam! Przez tą recenzje postanowiłam, że przeczytam jednak jeszcze raz ACOTAR i ACOMAF, bo ja chyba spałam jak czytałam te książki. Ile emocji przepłynęło z Ciebie na mnie! :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosz, nie podjełabym sie czytania Maas po angielsku, nawet jeśli jestem zmuszona używać go na codzień. Faktycznie to zbyt trudne. Na ACOWAR czekam w polskim wydaniu - mam jeszcze trochę czasu, by się przygotować psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, przez ciebie po takiej recenzji natychmiast potrzebuję tej książki. NATYCHMIAST. Przysięgam, jak pani Maas zrobi coś Amrenie to przestaję czytać jej książki!
    PS wiadomo kiedy premiera w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale nawet nie sprawdzałam. Na pewno to trochę potrwa. Przetłumaczyć taką ksiażkę, żeby oddać jej klimat... ogromny kawał chleba do zgryzienia.

      Usuń
  5. ACOWARu potrzebuję od dnia premiery ACOMAFu, a Ty zdecydowanie nie pomogłaś mi w przekonaniu, że wytrzymam do polskiej premiery. Tak bardzo się boję tej książki, jednocześnie pragnąc jej jak niczego innego. Od paru dni (dokładnie 5) jestem w głębokiej depresji i pluję sobie w brodę, że nie umiem wystarczająco angielskiego. Potrzebuję tej książki NATYCHMIAST...
    Pozdrawiam
    http://the-only-thing-i-love-are-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. BOŻE ZAWAŁ
    AHDSHADSJGDSYUDGSDASGDSUIASJD
    Patrzę tylko na tytuł i myślę sobie CHOLERA NIE WIERZE
    Wchodzę w link, czytam, rzucam talerzami, zaciskam ręce, obgryzam paznokcie, umieram ze stresu, już planowałam pisać do ciebie maila z błaganiami o spoilery, gdy nagle widzę "z naszymi ukochanymi bohaterami jeszcze się spotkamy"
    T A K
    KOCHAM ŻYCIE
    RHYS ŻYJE
    FEYRA ŻYJE
    MOGE UMRZEĆ SZCZĘŚLIWA
    DZIĘKUJĘ
    I POZDRAWIAM
    Książkowy zakątek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahh czyżbym dała spoiler, ale o tym nie wiedziała?
      Nikt nie powiedział, że ze wszystkimi się spotkamy!!! 🌚🌚

      Usuń
    2. Weź mnie już nawet nie stresuj, bo na zawał zejdę haha

      Usuń
  7. Zazdroszczę, że masz to już za sobą haha. Ja prawdopodobnie będę musiał czekać do jesieni, ale jak mam być szczery to jakoś nie mam takiego uczucia, że już teraz muszę to przeczytać. Zdecydowanie bardziej wolę "Szklany Tron" od "Dworów".

    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szklany tron już do mnie "jedzie". Postanowiłam sprawić sobie wersje papierowe, bo domyślam się że mnie wciągnie tak samo jak Dwory, które notabene też muszę mieć na półce!

      Usuń
  8. Aż Ci zazdroszczę, co z Tobą ta książka zrobiła. Ja tom pierwszy przeczytałam jakoś tak bez emocji. Ale pamiętam, że nie miałam wtedy czasu na czytanie, czytałam zapewne kilka książek na raz i tak jakoś się to w czasie rozwlekło, że książki nie doceniłam. Tom drugi i trzeci na pewno nadrobię, ale chyba jeszcze raz sięgnę po pierwszy, bo mi po prostu szkoda, że ja się w tym świecie tak nie zakochałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, tom 1 nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. Może tylko te negatywne. Ale zaufałam innym cudownym osóbkom na bookstaramie, które jak dobre duszki podpowiadały mi z "ramienia" żebym dała szansę pani Maas. Od razu sięgnęłam po drugi tom. Wystarczyła chwila, żebym zrozumiała o co wszystkim chodzi z tymi gadkami, że ACOMAF jest 10000x lepszy. Ale dopiero przy ACOWARZE całkowicie przepadłam. Do tej pory jeszcze żyje w ich świecie!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Mam dwa tomy, bo je wygrałam - dorwę się do nich gdzieś w czerwcu. I znając życie, jakoś szczególnie zachwycona nimi nie będę, ale przecież dobrze jest mieć dużo książek <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak skończę serię "Szklany Miecz" to definitywnie idę do księgarni po "Dwór cierni i róż"!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ją od premiery i jeszcze się nie odważyłam zacząć. Boję się!

    OdpowiedzUsuń
  12. Thanks for such an interesting review! I am definitely going to read this coming weekend! Will share my views once done.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też miałam ja w dniu premiery .... NIESTETY mój angielski kompletnie mnie zawiódł :( Ciągle jestem załamana, że będę musiała czekać do .... bóg wie kiedy ;( ;( ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaaa też chcę! Muszę w końcu kupić pierwszy tom, ale jakoś ciągnie mnie do tej polskiej wersji. Mam nadzieję, że szybko uda mi się przebrnąć, bo podobno troszkę słabo, ale jeżeli mówisz, że takie emocje to nic tylko czytać! P.S. uśmiałam się jak głupia czytając twoją historię, kocham ahahah <3 @rozczytane rozczytane.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń