Książkowe serie #1

9/10/2017 10:42:00 AM


Jeśli chodzi o serie książek, to mam mieszane uczucia, bo z jednej strony są historie i bohaterowie, z którymi nie chcemy się zbyt szybko rozstawać, ale długie i ciągnące się na siłę tasiemce są jednak irytujące, tak samo jak produkowane i przedłużane specjalnie seriale telewizyjne. Ale skoro uwielbiamy jakąś autorkę, mamy sentyment do historii, to jak nie kupować kolejnych tomów? Najlepszy przykład to chyba Harry Potter i wydawane dodatki, które szturmem kupujemy na całym świecie, napełniając kieszenie autorki i wydawnictw, tym samym zapełniając nasze biblioteczki, choć zdecydowanie moglibyśmy się bez tego obejść, tylko że jak się inaczej nazwać potteromianiakiem nie mając tych wszystkich magicznych cudów?

Jedno mogę powiedzieć na pewno -  nie lubię, gdy na zakończenie jakiejś historii muszę czekać kilka lat, bo autorka rozłożyła całość na kilkanaście tomów. Lubię cykle maksymalnie 3 tomowe i to takie, których zakończenia mnie nie stresują. Niestety rzadko tak bywa, zazwyczaj autorzy kończą tak poszczególne części, by czytelnicy już zaznaczali w kalendarzach premierę kolejnego tomu i odkładali pieniążki, najczęściej towarzyszy też temu zawał czy strzaskane serce (na przykład pan Mróz uwielbia stosować taką praktykę). To normalne. Nie mam też nic do sequelów, prequelów i innych tego typu, o ile są z góry zaplanowane i mają sens, a nie są wydawane na siłę. 

No dobra, ale przejdźmy do sedna. Zbierzmy w jedno miejsce serie, które czytałam z zapartym tchem i te, które mnie niesamowicie irytowały i musiałam je przerwać. Będą to również książki jeszcze nie wydane w Polsce, a także cykle liczące tylko dwa tomy. Pozwólcie tylko, że pominę Pottera. Całość podzielę na kilka postów (dwa, góra trzy), gdyż zdecydowanie jest tego za dużo by upchnąć w jednym. Kolejność jest przypadkowa. Niestety z lekkim smutkiem stwierdzam, że najwięcej jest serii z gatunku YA i NA (jednak ten gatunek to studnia bez dna, można pisać tysiąc pięćset razy o miłości i to w podobnym schemacie, tworzyć milion pobocznych historii, bo i tak to kupujemy zachwyceni emocjami, jakie wywołują takie historie).



ROBERT LANGDON, Dan Brown wyd. Sonia Draga

Nie wiem, czy wspominałam o mojej miłości i sentymencie do tej serii. Byłam w sumie młoda, gdy pierwszy raz przeczytałam Kod Leonarda Da Vinci. Prawdopodobnie widziałam film, a później odkryłam książki, ale niesamowicie mocno się zżyłam z Robertem. Klimat europejskich miast, rozbudowana fabuła, bohaterowie, intrygi, a przede wszystkim ogrom szczegółów i wiedzy, jaką wykazał Brown mnie wtedy oczarowały! I ile się nauczyłam! Szczerze powiedziawszy trochę minęło odkąd czytałam ostatni raz któryś z tomów, natomiast w październiku wychodzi nowy Początek i w tym przypadku, po tylu latach, niesamowicie mnie to cieszy i nie mam wrażenia, że jest to na siłę.

OFF-CAMPUS, Elle Kenedy

Zeszły rok to zdecydowanie rok książek z typu NA i YA, przeczytałam ich całe mnóstwo czego dowodzi moja półka na lubimyczytac.pl "po angielsku 2016" (nie dziwota, że byłam tak humorzastą i depresyjną osobą).  I choć teraz pukam się w głowę na myśl o tych wszystkich błahych historyjkach, to zdecydowanie jest jedna seria, do której mam sentyment. Choć można zarzucić jej wiele, ja ją uwielbiam! Czytałam każdy tom po angielsku, za co sobie dziękuję. Wiem, że polska wersja raczej by mi odebrała przyjemność z czytania i chyba moja ocena nie byłaby tak wysoka. Do tej pory ciężko mi wyjaśnić, co mnie tak urzekło w owym powieściach skoro to typowa, schematyczna seria o grupce przyjaciół w amerykańskim collegu. Ale to właśnie ta grupka przyjaciół zawładnęła moim sercem. I mówcie co chcecie, może to jest beznadziejnie głupie momentami i prymitywne, ale ja to kupuję (koniecznie w oryginale) i chłopaków kocham całym sercem.

MYRON BOLITAR, Harlan Coben wyd. Albatros

Wierzę, że akurat o tym wiecie. Poznałam ten cykl nie tak dawno. Chyba dwa lata temu? Nie miałam się wtedy za żadnego książkoholika, natomiast postanowiłam poznać więcej kryminałów, bo czytałam je bardzo rzadko. Padło na Cobena, choć początkowo w formie audiobooków. Zdziwieni? Wtedy też zaczynałam swoją przygodę z bieganiem i uznałam, że aby nie myśleć o wypluwaniu płuc już po 500 metrach to postaram się skupić na jakiejś historii. Zadziałało! Pokochałam bieganie (dzięki Hobbitowi - bieganie w lesie z latającymi pomiędzy konarami drzew krasnoludami to coś niesamowitego), a z Myronem i Winem się bardzo, bardzo zżyłam. Kontynuowałam później czytanie w pdfach, gdy byłam w Anglii. Przez trzy miesiące nadrobiłam prawie 10 książek (to całkiem szybko, biorąc pod uwagę fakt, że pracowałam po 13h, a w pracy zdecydowanie nie mogłam czytać)! Czy to aby nie za długa seria? Tym bardziej, że niedługo nowy tom? Nie wiem. Gdyby nie było kilku tomów, pewnie nic by się nie stało, bo były gorsze. Ale są i nie sprawia to, iż jakoś mniej lubię tę serię. Wygrywa zdecydowanie sentyment! Musze też dodać, że Myrona i Wina polubił też mój tata, który prawie w ogóle nie czyta książek, a jednak Bez Skrupułów (jedyny tom, który miałam na półce) "połknął" bardzo szybko. Aktualnie mam w planach powolne uzupełnianie biblioteczki wszystkimi książkami z tej serii i reread, przed premierą Home.

PRAWO MOJŻESZA, Amy Harmon 

Prawo Mojżesza i Pieśń Dawida czytałam po angielsku i muszę przyznać, że było to dla mnie duże wyzwanie. To były moje początki z książkami w oryginale, po pierwsze, a po drugie użyte tam słownictwo okazało się przewyższać moje zdolności! Jednakże uparłam się i z ręką na słowniku, ale czytałam. Wow. Nie wiem co powiedzieć, to już ponad rok od pierwszej książki, ale to były niesamowite emocje. I zaskoczenie. Nie wiedziałam, że występują tam elementy fantasy więc początkowo uznałam, iż źle coś sobie tłumaczę. Do tej pory pamiętam i czuję ten ogrom emocji, które wywołała we mnie pierwsza książka. Druga była równie piękna. I smutna. Te powieści są tak cholernie smutne, ale piękne, że ciężko wyrazić to własnymi słowami. Polecam serdecznie, wątek kryminalny bardzo fajnie wpleciony, choć rozwiązania zagadki można się domyślić na początku to i tak książka zaskakuje z każdym rozdziałem.

DWORY, Sarah J. Maas wyd. Uroboros

Dobra, w sumie to też mogłam pominąć. Ale nie mogłam się oprzeć, żeby jeszcze raz nie wspomnieć o tych książkach, które każda z Was zna. Owe YA fantasy bardzo wstrząsnęło moim światkiem i wywróciło go do góry nogami. TUTAJ znajdziecie post dot. najnowszego tomu, gdzie wszystko tłumaczę, więc nie będę się powtarzać. Niebawem polska premiera! Dodam tylko, że mimo mojej miłości do bohaterów, bardzo się cieszę iż całość zamknęła się w trzech tomach. A zakończenia dwóch pierwszych nie zafundowały mi zawału serca, tylko pobudziły ciekawość i w spokoju pozwoliły czekać na kolejna część przygód. Co prawda praktycznie cały pierwszy tom zaklinałam każdego, kto mi polecił te książki, bo był według mnie beznadziejny. Ale teraz rozumiem, że ACOTAR musiał być taki trochę nudnawy, jak bardzo długo epilog.  ACOMAF zdecydowanie nadrobił całość, właściwie wciągnął mnie już od pierwszych stron, a o trzecim tomie to nie wspomnę, bo nadal mocno bije mi serce na samą myśl.

JOANNA CHYŁKA, Remigiusz Mróz wyd. Czwarta Strona

Żeby nie było, czytam też po polsku. A z cyklem o Joannie Chyłce i Konradzie zapoznałam się dopiero w tym roku i bardzo się cieszę, że się na to zdecydowałam. Totalnie przepadłam w historii tych prawników z Warszawy. Jak dla mnie wygrywa tutaj poczucie humoru - dla jednych tandetne i przesadzone, dla mnie w sam raz (może po prosu ja mam tandetne poczucie humoru?). Dodajmy do tego kochanego Zordona, który jest jednym z moich książkowych mężów. Zupełnie jednak nie popieram sposobu, w jaki pan Mróz kończy poszczególne tomy. Całe szczęście, iż książki wydaje z taką niesamowitą prędkością... Dzięki temu dopiero co zaczynałam serię, bo miała być premiera Inwigilacji - a tu już Oskarżenie na horyzoncie! Nie wiem tylko, czy chcę aby cykl był jeszcze dłuższy.

BURYING WATER, K.A. Tucker

Znacie K. A. Tucker? Znacie, bo napisała Dziesięć płytkich oddechów (o tej serii też może wspomnę). Burying Water nie ma w Polsce i nie mam pojęcia, czy będzie, ale zapragnęłam się z Wami nią podzielić. Bardzo, bardzo mi się podobała! Tucker ma coś do tych wątków kryminalnych i sensacyjnych, że je tak sprytnie wplata w historię miłosną - i mi się to podoba. Zaciekawia czytelnika, a wątek romansu dodaje tylko całości pewnej pikanterii. Każdy tom dotyczy innego bohatera, ale to wszystko zdaje się być zaplanowane i doskonale zgrane ze sobą. Takie NA zdecydowanie lubię i polecam. Choć nie zrozumcie mnie źle, ja mam ogromny sentyment do tych powieści YA i NA, bo dzięki nim zaczęłam czytać po angielsku i dzięki nim totalnie zafascynowałam się znów czytaniem. Ale czytałam ich za dużo. Zdecydowanie wpłynęły negatywnie na moją psychikę, bo już w pewnym momencie oceniałam swoje życie przez pryzmat tamtych wydarzeń, miejsc i bohaterów. Natomiast w historiach Tucker jest coś takiego, że mogą je czytać w ciemno. Z resztą ostatnio mimo mojej niechęci do romansów, dałam szansę jedynej jej powieści, której jeszcze nie czytałam i jak się okazało nie zawiodła mnie. Więc polecam. Choć dodam jeszcze raz - wszystkie tego typu powieści czytam w oryginale, tłumaczenia niestety często odbierają im swój charakter.

DIMILY, Estelle Maskame

Żeby nie było tak kolorowo, to musiałam wspomnieć o tych książkach! Znacie to? Czy wspominałam, że cie kocham, itp, itd. Do tej pory zastanawiam się, czemu to czytałam i to całą serię, tom po tomie! What the hell?! Historia jest tak głupia i tak tandetna, a jednak wciągnęła mnie na kilka porządnych dni. Gdyby ją zamknąć w jednym tomiszczu - to co innego, można w ramach odmóżdżenia przeczytać i przenieść się do niesamowitego LA. A jednak są rozciągnięta na kilka tomów, które kończą się nie wiadomo jak (to znaczy tak, że musiałam po prostu poznać zakończenie całości). Ciekawość i niemożność pozostawienia nieskończonego cyklu - to jedyne wytłumaczenie moje czasu spędzonego nad czytnikiem w pracy. I klimat LA. To na pewno to.

MIMO TWOICH WIN, Tarryn Fisher

Uwielbiam Tarryn Fisher. Może nie za te książki, ale to były pierwsze jej twórczości, z którymi się zapoznałam . Podobało mi się to, iż każdy tom to przedstawienie historii z innej perspektywy, ale nie dotyczy tych samych wydarzeń. Poszczególne tomy to powolne zalepianie dziur w całej historii, których mnóstwo - wszystko powoli się wyjaśnia. Bohaterów książek Fisher można kochać albo nienawidzić, są niesamowicie toksyczni i przy tym całkowicie ludzcy i realni - za to ją cenię. Tarryn przedstawia nam wydarzenia i decyzje, które szokują, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich powieści, nieprzesiąkniętych idealizmem. I choć seria nie wywarła nam nie AŻ takiego wrażenia, jak reszta jej książek, to i tak ciesze się, że ją poznałam. Zdecydowanie wyróżnia się na tle romantycznych powieści. 

RIZZOLI/ISLES, Tess Gerritsen

Książki z kindlowej półki, z którymi spędziłam zeszłoroczną jesień. Uwielbiam wszelakie detektywistyczne duety, więc ten damski zdecydowanie znalazł miejsce w moim książkowym sercu. I znów - to super długa seria, a nowy tom już niedługo. Czy to za dużo? Nie wiem, ale tak jak w przypadku Myrona i Wina, tak i te kobietki mi nie przeszkadzają. Są tomy gorsze, ale tak to już bywa. Nie zawsze autor musi być u szczytu swoich możliwości. Historie poszczególnych tomów nie są nudne, z zapartym tchem śledzimy poczynania pani detektyw i Maury - lekarza medycyny sądowej. Fajnie wpleciony wątek miłosny, oczywiście nie wysunięty na pierwszy plan, ale z nie raz i nie dwa z mocno bijącym sercem czytamy nie mogąc doczekać się rozwoju wydarzeń. Oglądaliście serial na podstawie tej serii? Ja planowałam kiedyś zacząć, ale w końcu zapomniałam, bo jest bardzo dużo sezonów.


Dotrwaliście do końca? Zabijcie mnie, ale nie umiem pisać krótkich postów. Ciąg dalszy nastąpi - jeżeli chcecie. I piszcie w komentarzach, czy czytaliście któryś cykl, co o nich sądzicie, a może czymś Was zaciekawiłam?


You Might Also Like

18 komentarze

  1. O matko, czytałam tylko Chyłkę z tych wymienionych! Właściwie to za dużo powiedziane, bo jestem w trakcie trzeciego tomu, ale również przepadłam i również poczucie humoru bardzo przypadło mi do gustu! :)
    Zastanawiam się też nad Dworami, ale jakoś nie mogę się skusić i zdecydować czy chcę je w ogóle czytać czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nawet Chyłki, tylko Dwory 😅 Rzeczywiście często serie są ciągnięte na siłę, a czasami zaczynając jakąś serię (która ma powiedzmy 7 tomów) już łapię się za serce, bo mój portfel ciężko na tym ucierpi. Jednak czasami, gdy uwielbiam świat przedstawiony i w ogóle przywiążę się do jakiejś historii, to nie mam nic przeciwko licznym grubym tomom :) czasami wręcz brakuje mi kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zamierzam podejść jeszcze raz do Cobena, nie wiem dlaczego ale czytalam dwie ksiazki i zadnej nie skonczylam:/ Gdzie słuchałaś audiobooków? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż żal sie przyznać, ale nie czytałam ani jednej serii, którą Pani wymieniła. Mimo że większość moich książek na półkach to właśnie serię. Mam dużo nadrabiania, jak widzę ‹3

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pierwszym akapitem prawie się zgadzam :) Aczkolwiek, mimo, że nie mam wielu dodatków do HP czuje się Potteromaniakiem ;-)
    Serię z Myronem uwielbiam ;) Z Joanną Chyłką też:) wydaje, że 6 tomów tego cyklu zdecydowanie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwory Sary J. Maas uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Dana Browna, ponieważ jestem zafascynowana sposobem w jaki łączy i nagina fakty i symbole, by pasowały do fabuły jego książki. Dla wielu jest kontrowersyjny, wielu go nie trawi, a ja pamiętam dotąd, jakie wrażenie wywarł na mnie Kod, czy jak wertowałam wikipedię chłonąc fakty z Inferno. Trzeba mieć ogromną wiedzę, żeby w taki sposób bawić się rzeczywistością. A jeśli chodzi o serię Rizzoli i Isles, to właśnie czytam Chirurga. Naczytałam się tam tyle o gwałtach i morderstwach, że aż mi słabo, ale wytrwale kontynuuję lekturę, bo bardzo mi się podoba! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać kolejnych postów z tego cyklu :D Większości serii nie czytałam i może właśnie dzięki Twoim postom dam im szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przede mną Dwory a w trakcie jestem też nadrabiania Chyłki 😊 w sumie reszty nie znam 🙈 ale od dłuższego czasu poluje na "Dziesięć płytkich oddechow". Tez nie lubie jak autor nas niszczy w jednej części a na kolejna każe czekać kilka lat. Ja tak mam z Cassandra Clare. No i teraz zmam Sarah J.Maas i Szklanym tronem 🙈 ciężkie to nasze zycie 😂

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    Bookwormpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z ostatnią pozycją. Ja też uwielbiam tę serię ;) A poza tym również Myron i Chyłka. Dwory zamierzam niebawem zacząć!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię serię z Chyłką, a Cobena darzę uczuciem wielkim i niezmiennym, dwie świetne serie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Koniecznie muszę nadrobić serię z Robertem Langdonem, bo to jest coś bardzo w moich klimatach. Czytałam co prawda tylko Inferno, ale widziałam wszystkie filmy i jestem zakochana w tych historiach. Chyłkę również kocham za poczucie humoru i niespodziewane zwroty akcji. Co do Dworów.. Cóż, przeczytałam pierwszy tom i był tak słaby, że skutecznie zniechęcił mnie do dalszych części, mimo że sporo osób mówi tak jak Ty - że drugi tom jest o niebo lepszy. Mi póki co szkoda czasu, żeby to sprawdzać. Zbyt wiele książek mam do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem dość mocno sceptycznie nastawiona do serii, które mają więcej niż trzy części, o dwucyfrowych rekordowcach już nie wspomnę. Jednak jest to prawda, że parę serii, zaczętych najczęściej przy okazji fali uwielbienia dla serii młodzieżowych w okresie gimnazjalnym, kontynuuję do dziś. Cassandra Clare jest tego najlepszych przykładem. Jej kolejne, wydawane książki czytam z sentymentu.
    Seria Maas to moje największe guilty pleasure. Uwielbiam, genialne, niesamowite, po prostu takie, które trzeba przeczytać. Z niecierpliwością oczekuję października i premiery 3 tomu!

    http://ebookoholic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Widziałam na insta, że jesteś w trakcie czytania Królestwa kanciarzy więc kolejna 'seria' będzie zaliczona, o ile duologia może być serią ;) Ja obie książki mam już za sobą i BARDZO mi się podobały. Nie jestem fanką serii książkowych w których mamy 61885488 tomów, dla mnie trylogia to już dużo a przy Szóstce wron muszę przyznać, że aż było mi szkoda że to już koniec :( Teraz czaje się na trylogię 'Grisza' tej samej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Serie mają swoje plusy i minusy. Dla mnie największym problemem jest nadrabianie zaległości. I nadążenie za kolejnymi wydaniami.

    Pozdrawiam.
    Kasia
    http://misskatherinesblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyłka i Zordon to moja bezgraniczna miłość, ale masz rację to, co robi czytelnikom Mróz każdym zakończeniem to... aż brak mi słów :D Koniecznie muszę nadrobić Dwory, bo aż wstyd, że jeszcze tego nie przeczytałam, ale też muszę zabrać się za "Prawo Mojżesza", bo po tym Twoim krótkim wspomnieniu o tej serii czuję, że też ją pokocham! ♥

    Pozdrawiam i ściskam! :*
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mogę się doczekać premiery "Home" Cobena. Owszem, seria z Myronem i Winem jest długa, ale kiedy przeczytałam, że ma nie być kontynuacji poczułam ogromny smutek, bo jak to ma już nie być tej dwójki? Uwielbiam tych facetów *Myron mym mężem*. Więc możesz sobie wyobrazić jak wielką poczułam radość, gdy usłyszałam o "Home". Jak się nie cieszyć? Myron i Win powracają!
    Jejku, naprawdę mam nadzieję, że już niedługo na mojej półce wylądują "Dwory", bo wszyscy je tak zachwalają i coraz bardziej żałuję, że nie zdecydowałam się na ich zakup.
    Co do cyklu o Chyłce, nadal jestem w tym do tyłu. W ogóle jestem do tyłu z Mrozem, bo mam jedną książkę jego na półce i to dodatkowo nieprzeczytaną. Wiem, wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd! Ale mam nadzieję, że już niedługo zacznę się zagłębiać w książki Mroza :3
    Jane i Maura! Te dwie panie poznałam czytając "Dolina umarłych" i to była pierwsza książka Tess Gerritsen, ale jak najbardziej miałam ochotę na więcej jej książek. I tak oto została mi garstka do nadrobienia bym mogła się pochwalić, że tej autorki przeczytałam wszystkie książki.

    Pozdrawiam,
    books-hoolic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. No cześć! Haha chyba tez mam tandetne poczucie humoru bo Chyłkę i Zordiego uwielbiam ❤ och no i niedługo zaczynam Dwory bo ilez można je odkładać 😉 dotrwałam do końca i czekam na jeszcze . Buziaki kasiaxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń