[#mójpoczątekwszystkiego] Robyn Schneider, Początek wszystkiego

6/21/2017 06:35:00 PM


każde życie, nieważne, jak zwyczajne, ma tę jedną chwilę,
 kiedy staje się wyjątkowe - chwilę, po której wydarzy się wszystko, 
co naprawdę ma znaczenie

Czy zastanawialiście się, kiedy tak na prawdę dla Was wszystko się zaczęło? Z chwilą urodzin? Pierwsze kroki, słowa? Pierwszy dzień szkoły? Pełnoletność? Wyprowadzka? A może coś się takiego wydarzyło, że odmieniło Wasze życie o 180 stopni? Czy możliwość samodzielnego wyboru, dokonywania własnych decyzji. Założenie rodziny? Coś jeszcze?

Zależy jak zinterpretujemy wszystko.


Początek Wszystkiego

Robyn Schneider

Wydawnictwo Moondrive
Premiera:  14.06.2017



Dla młodego Ezry wszystkim była jego paczka znajomych i gra w tenisa. Jego szkoła, miasteczko, pies. Ładna dziewczyna. Nie myślał o niczym innym, bo nie miał takiej potrzeby. No bo kto by myślał o innych alternatywach, skoro jest się odnoszącym sukcesy sportowcem ze świetlaną przyszłością?  I jak się domyślacie to wszystko... szlag trafił. I zaczęło się coś innego. I o tym jest właśnie książka Początek Wszystkiego od Robyn Schneider.

Mam ostatnimi czasy średni stosunek do młodzieżówek. W ogóle do czytania książek mam średni stosunek, ale staram się to przełamać i może nie powinnam się tym chwalić. Początek Wszystkiego miał być dla mnie kolejną miłą odskocznią od obowiązków uczelnianych. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to styl, który jest bardzo przekonujący, jak na tego typu literaturę. Historię opowiada nam główny bohater Ezra, licealista którego los niesamowicie pokrzywdził w wakacje - sprawił że każda rzecz, która składała się na życie chłopaka stała się dla niego obca. Sprawił że z jednego z popularniejszych chłopaków w szkole stał się kimś niewidzialnym. Jak wiecie lubię męską narrację, więc ta w tej książce od razu mnie do siebie przekonała.

Skończyłam czytać kilka dni temu i nasunęło mi się kilka wniosków. Po pierwsze, młodzieżówki nie są już dla mnie, bynajmniej na razie, bo czytało mi się ją długo i często odkładałam. Po drugie, jak na młodzieżówkę to na prawdę dobra książka i jedna z lepszych, które czytałam, a czytałam ich sporo.  Nie jest to takie YA, gdzie spotykamy niesamowicie skomplikowanych nastolatków po przejściach kochających się na zabój i uprawiających dużo seksu. Może i jest tu wątek miłości, ale nie jest najważniejszy. Na pierwszy plan wysuwa się  wiele innych spraw, a całość opowiedziana jest tak, że na prawdę trafia do odbiorcy. Po trzecie, bardzo mocno porusza człowieka, ze względu właśnie na rodzaj poruszanych problemów a przede wszystkim ze względu na słownictwo i styl. Po czwarte, czyta się szybko i przyjemnie, pomimo że wyczuwa się w niej poważne i ciężkie wątki, to jest zabawna i sympatyczna. Postać Toby'ego jest bardzo sympatyczna i to właściwie jego polubiłam najbardziej. Po piąte - mimo wszystko byłam trochę rozczarowana lekturą, choć to bardziej kwestia mojego podejścia, a nie poziomu powieści, więc nie sugerujcie się do końca tym piątym wnioskiem.

Dzisiaj doszłam do szóstego wniosku. Myliłam się wcześniej ze swoją sceptyczną oceną, bo nagle doszło do mnie, jakie mocne i ważne niesie ze sobą przesłanie. Zarówno dla młodych, jak i dla starszych czytelników i jak to świetnie, że takie książki są wydawane z myślą o młodszym gronie odbiorców. Dla chłopaków i dla dziewczyn. Jeżeli młody człowiek czyta książki ze zrozumieniem i przemyśleniem, to na pewno dużo z kart tej powieści wyniesie. Nie tylko to, że nic nie jest nigdy stracone. Ale też jak ważne jest odpowiednie otoczenie, które raczej będzie nam pomagało a nie podcinało skrzydła, jak warto starać się być jak najbardziej sobą w czasach, gdy jest to prawie niemożliwe.

Czy na prawdę nasze codzienne życie - przyzwyczajenia, znajomi, hobby, to wszystko co mamy? Czy tracąc coś cennego, nie mamy już szansy na szczęście? A co jeżeli nagle się okazuje, że ten wypadek, który zniszczył wszystkie marzenia, okazał się być punktem zwrotnym? Co jeżeli jego następstwa sprawiły, że dostrzegamy jak puste było nasze życie dotychczas, a znajomości nic nie warte? Czy jeśli dzięki temu dostrzegamy kim tak na prawdę jesteśmy, poznajemy ludzi, którzy chcą nas takimi znać i którzy wspierają w każdej decyzji, to można powiedzieć, że ten wypadek był początkiem wszystkiego, zamiast końcem? 

Czas na trochę prywaty. Czyli to taka recenzja, nie recenzja. Ale według mnie to bardzo dobrze świadczy o książce, jeżeli mam ochotę się tak rozpisać, jak zawsze chaotycznie. No bo zadałam sobie pytanie, które padło na początku tego wpisu i którego nie zadałam sobie po skończeniu książki, gdyż byłam zbyt zajęta wszystkim innym. Kiedy dla mnie wszystko się zaczęło? Co to jest, to wszystko? Co jeżeli na skutek wypadku odebrane by mi były rzeczy, bez których nie mogę żyć? A jakby to się stało w liceum, kiedy to był czas na obranie swojej drogi życiowej i podjęcie ważnych decyzji? Czy byłabym teraz w innym zupełnie miejscu? Jak mam w ogóle interpretować tytuł książki? Wszystkim dla Ezry stało się nowe życie. Przyjaźń. Miłość. Przyszłość. A dla mnie?

Wciąż uważam, że każde życie, nieważne jak mało wyjątkowe, ma swój jeden tragiczny punkt zwrotny, po którym dzieje się wszystko, co naprawdę ma znaczenie. Ta chwila to katalizator - pierwszy krok w równaniu. Ale poznanie pierwszego kroku nic ci nie da - dopiero to, co nadchodzi później, odpowiada za ostateczny wynik.

W moim życiu było tyle momentów, które w jakiś sposób nadały mu nowy bieg, że ciężko wybrać mi konkretny. Z resztą ja wiecznie mam tysiąc pomysłów na siebie. Ale od Lutego zaczęło się coś, co okazało się być czymś ważnym i istotnym. Znalazłam pasję, znalazłam hobby, w którym jestem całkiem dobra, jestem doceniana i pozwoliło mi to poznać wspaniałe osoby, a także i siebie. Wystawiło na próby mój charakter - okazało się, że na przykład pod wpływem pewnej presji, czy zobowiązania jest mi ciężko napisać coś konkretnego. Okazało się też, że nie jestem taka bezwartościowa, jak myślałam do tej pory. Potrafię jednak nawiązać nowe (bardzo dobre) znajomości mimo, że są one wirtualne. Nabrałam pewności siebie. Pewność siebie w Internecie, co to za problem? Dla mnie to sukces, bo ta pewność nie jest udawana. Stałam się pierwszy raz od dawna sobą i to na prawdę sobą. Zupełnie jak Ezra, poznałam odpowiednie towarzystwo, odkryłam coś co sprawia mi przyjemność i co mi wychodzi. Nie było konkretnego wydarzenia, to był raczej przypadek. Ale to właśnie to, że założyłam bookstagram'a gdzie realizuje swoje wizje, to że odważyłam się pisać o tym co czuje po przeczytaniu książek i postanowiłam dzielić się tym z Wami sprawiło, iż zaczęło się dla mnie nowe wszystko. Bo to od tamtej pory powoli zmieniam siebie i swoje życie na takie, by mnie uszczęśliwiało. Nagle wiele spraw zaczęło mi wychodzić. Kilka nie. To czym dotychczas się przejmowałam stało się błahostką. I nie poddaje się, bo mam wsparcie. Dzielnie kibicowaliście mi przy pisaniu magisterki - wierzyliście we mnie, a ja obserwowałam Was, jak zmagacie się z obowiązkami i dajecie radę i też Wam kibicowałam. Shit, to czemu ja bym miała nie dać rady? Poznaliście mnie od tej strony, której nie pokazywałam na co dzień.

Moje wszystko to oczywiście rodzina, dom i ludzie, których kocham. Ale wirtualna rodzina też się liczy. A Wy staliście się taką moją właśnie trzecią rodziną, ludźmi z którymi się liczę i na których liczę. Młodsi, w tym samym wieku, starsi - to nie ważne, każdy z Was drodzy obserwatorzy sprawił, że z malutkiej i szarej dziewczyny stałam się kimś zupełnie innym. Wartościowy. W dodatku ostatnio podjęłam się też innego wyzwania związanego ze zdrowiem, wyglądem i przede wszystkim samopoczuciem w życiu codziennym, tym realnym - żeby Ci, którzy fizycznie są obok też poznali mnie taką jaką jestem. Żeby iść przez miasto z podniesioną głową wiedząc, że najważniejsze jest to, co w mojej głowie, a nie w głowach obcych ludzi. Przede wszystkim po to, by się uszczęśliwić. I wiecie co? To też moje nowe wszystko. Nowa ja, a jednak taka jaka byłam. To mój początek wszystkiego. A jaki jest Wasz? Zastanówcie się i wpadnijcie niedługo na mój Instagram.
 

ps. za tydzień obrona pracy magisterskiej (tej której nie pisałam, bo założyłam tego bloga).
ps2. wydawnictwo Moondrive organizuje konkurs, o jego szczegółach poinformuję niedługo na Instagramie.
ps3. dziękuje owemu wydawnictwu za możliwość przeczytania książki przed premierą. 






You Might Also Like

16 komentarze

  1. Na początku nie mogłam się wgryźć w tę historię, jednak potem jakoś w połowie książki mi się spodobała i ostatecznie jestem zadowolona :) Przyjemna młodzieżówka :) I jak zawsze świetna recenzja Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna chciałam to przeczytać i teraz już wiem, że nie ma innej opcji. Muszę! :D
    Powodzenia na obronie! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja! :D O tej książce sporo teraz jest w blogosferze i tak czytam i czytam o niej xd Pomysł na fabułę jest ciekawy, książka wydaje się inna, w pewien sposób oryginalna :D Z przyjemnością po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Również polubiłam Toby'ego, jakoś najbardziej mnie do siebie przekonał i zresztą lubię takie osobowości. :D
    I zgadzam się, że książka niesie ze sobą ważne przesłanie. Niby taka lekka, prosta lektura, a jednak skłania do wielu refleksji na temat naszego życia. Długo po jej odłożeniu myślałam nad swoim własnym. Mogłoby się wydawać, że to kolejne romansidło, ale nie. Ta książka na długo zostanie w moim sercu, mimo, że nie jest jakoś bardzo ambitna. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega napisany post kochana!
    Zawsze obserwuję i czytam wszystko co dodajesz na bloga/instagrama, lecz tylko czasami komentuję tu czy tam konkretne wpisy (mój błąd). Ale teraz, gdy się nad tym zastanowiłam, Twoje recenzje są tak szczere i po prostu w charakterystycznym dla Ciebie stylu, że kompletnie nie wiem, co miałabym pod nimi dopisać.
    Bardzo się cieszę, że możesz być tutaj sobą oraz że książka dała Ci trochę do myślenia :D Ja jeszcze mam te 17 lat, więc być może młodzieżówki bardziej do mnie przemawiają, aczkolwiek ta jest jedną z lepszych jakie czytałam. Wstrzymałam się z pisaniem jej recenzji przez dzień, bo im więcej myślałam nad zakończeniem, tym wyraźniej dostrzegałam jego przekaz, co osobiście uwielbiam w książkach. Możliwość odkrywania z czasem kolejnych wartości, jakie niesie dana lektura to prawdziwa przyjemność :D

    Trzymaj się ciepło! ♥

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach. <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)
    http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Po przeczytaniu fragmentu powieści wiedziałam, że muszę się zapoznać z tą książką. A ty tylko przekonałaś mnie ostatecznie, że MUSZĘ koniecznie niedługo dorwać tę książkę w swoje łapki :D zwłaszcza, że uwielbiam takie powieści ^^
    Powodzenia na obronie :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo intryguje mnie ta historia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widząc jakie emocje wywarła na Ciebie ta książka i ile pytań Ci nasunęła, uważam, że była to świetna lektura! Mimo, iż uważasz, że młodzieżówki już nie są dla Ciebie, wydaje mi się, że w głębi serca nie jesteś do tego do końca przekonana! Sam fakt, że poświęciłaś mnóstwo energii w przelanie swoich myśli i uczuć w ten tekst, uświadamia, że nawet YA (dobre YA!) potrafi wstrząsnąć czytelnikiem, choć ten nie zawsze jest w stanie to zauważyć ;)
    http://favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze w takim razie i ja się za nią zabieram. Skutecznie mnie zachęciłaś.
    Zapraszam do siebie

    http://przystanekszczescia.blogspot.com/2017/06/tatarka-renata-kosin.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja często miewam problem z młodzieżówkami, bo miewam wrażenie, że dużo z nich jest albo napisanych na jedno kopytko, albo spłycone są bardzo ważne kwestie na rzecz wątków romantycznych. Jednak czasami trafiają się perełki.
    To, co ważnego ta książka robi z człowiekiem, to zmusza do pewnego zweryfikowania swojego podejścia do życia, oraz uświadamia się, że może istnieć nowy początek, nie zawsze łatwy i przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana jesteś zdolna, piękna, a to co przeczytałam tylko to potwierdza. Cieszę się że mogłam cię poznać wirtualnie. Będę trzymała kciuki za obronę <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowna recenzja, po przeczytaniu jej z pewnością sięgnę po "Początek wszystkiego". Nasunęło Ci się tyle pytań, znalazłaś porównania i opisałaś "swoje wszystko". To było piękne <3

    zaczytanajulia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Też lubię męska narrację i pewnie za jakiś czas sięgnę po tę książkę :)
    Powodzenia na obronie!

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Też napisałam recenzje tej książki na swoim blogu i bardzo mi się podobała. Ale końcówka mi się nie podobała.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    https://gosiaandbook.blogspot.com/2017/07/wywiad-agareads.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Pewnie spóźnione, ale powodzenia na obronie. Pochwal się jak poszło :D


    Pozdrawiam!
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń