J.P. Monninger, Droga do ciebie

9/01/2017 09:55:00 AM



Hmm. Kursor miga tak od kilku minut, a ja mam pustkę w głowie i nie wiem, co napisać. Niby zdarza mi się tak ostatnio często, ale to dlatego, że czytam same dobre książki. Zbyt dobre, by napisać o nich post "od tak". Teraz nie wiem co napisać, bo nie chciałabym żeby to była całkowicie negatywna opinia, kierowana głównie przez moją niechęć do romansów, która sukcesywnie odbiera mi od długiego czasu radość z czytania. 

Zawsze staram się jednak wyciągnąć ze wszystkiego to, co najlepsze. Chcę też być całkowicie szczera względem Was, więc jeśli owa recenzja będzie nieco chaotyczna to wybaczcie. Czemu więc sięgnęłam w ogóle po  Drogę do Ciebie, skoro mam ostatnimi czasy niechęć do tego typu literatury? Nie wiem. Chociaż szczerze, wiem. To Wasza wina. Magia Internetu sprawiła, że zainteresowałam się lekturą tej książki, opis fabuły, recenzje i słowa zachwytu zaintrygowały, więc postanowiłam oderwać się od kryminałów i świata fantasy i udać się w podróż po Europie (o której sama, notabene, marzę), przy tym dać szansę romansom.


 

DROGA DO CIEBIE

J.P. MONNINGER


Wydawnictwo Czarna Owca




Główną bohaterkę poznajemy w pociągu, w drodze do Amsterdamu. Właśnie podróżuje po Europie, wraz ze swoimi przyjaciółkami - Amy i Constance. Są świeżo po studiach i mają zamiar spędzić te wakacje jak najlepiej się da. Heather jest niesamowicie zorganizowana i praktyczna, ma zaplanowany zarówno cały wyjazd od A do Z, jak i swoją niedaleką przyszłość - karierę w jednej z prestiżowych, amerykańskich firm. Plany te burzy przypadkowo poznany w pociągu chłopak, który choć początkowo działa jej na nerwy, ze swoim wścibskim nosem i niepohamowanymi odzywkami to wkrótce okazuje się być kimś więcej.
Domyślamy się reszty. Trochę to typowe, prawda? Ale pamiętajmy, że romantycznych historii powstało już tyle, że nie sposób wymyślić nic innego. Bardzo ciężko stworzyć oryginalną historię. Albo początkowo się nienawidzą, albo jest miłość od pierwszego wejrzenia, która  przetrwa te kłody rzucane pod nogi, bądź nie. Należy mieć tylko dobry pomysł na połączenie owych bohaterów, na fabułę i narrację. W przypadku tej powieści sam pomysł był świetny. Dlatego chyba sięgnęłam po tę lekturę. Niesamowicie zaciekawiła mnie podroż po krajach europejskich, w szczególności że Jack podróżował śladami dziadka, który po wojnie zamiast wrócić do Ameryki, z nieznanych nikomu przyczyn postanowił udać się w podróż, co opisał w owym pamiętniku. Liczyłam, że ten wątek będzie świetnie poprowadzony, sprawi że przeniosę się choć na tych kilka chwil do pięknych miejsc, a wpisy z dziennika i wspomnienia mężczyzny będą jak  żywe.

Niestety podróż po Europie została zepchnięta na dalszy plan, a na pierwszym i głównym mamy Heather i Jacka. Nie brakuje może różnych opisów miejsc, nawet Kraków został przedstawiony w superlatywach, ale tego było stanowczo za mało, a same słownictwo i narracja nie sprawiły, żebym pojawiła się nagle w Paryżu czy Rzymie. Podczas gdy malowniczych opisów było mało, nie brakowało dialogów, które zajmowały czasem całą stronę, a nawet i więcej. Tylko, że te dialogi były według mnie puste, ciągnące się i nużące, choć paradoksalnie szybko się to czytało. Od czasu do czasu Jack powiedział coś śmiesznego, albo bardzo, bardzo refleksyjnego, natomiast nie było to nic co by jakoś zaskoczyło czytelnika. Główna bohaterka za to działała mi mocno na nerwy (a dodam, że to ona była narratorem tej powieści), choć z początku myślałam że się polubimy.

Uczucie które połączyło tych dwojga, a także rozwój wydarzeń, mogły być przedstawione w naprawdę cudowny sposób, a wyszło z tego... sama nie wiem co. Owszem, zakończenie i niektóre wątki chwytają za serce na pewno nie jednego czytelnika. Mnie nie chwyciły, choć rzeczywiście stanowiły pewną niespodziankę i za to duży plus.

Jeżeli liczycie na typową powieść nastawioną na głównych bohaterów i romans, to zapewne się nie zawiedziecie. Ja niestety liczyłam na coś więcej. Jest tu, owszem, sporo przesłań jak na przykład to, że czasami warto dać się ponieść chwili i po prostu żyć, nie patrząc na oczekiwania innych. Jak miłość jest niespodziewana i nieobliczalna. Refleksyjna powieść o poszukiwaniu samego siebie, o miłości od pierwszego wejrzenia, o dojrzewaniu i sile przyjaźni. Brak tu napięcia i zwrotów akcji, które zrzuciłyby mnie z fotela, ale dla niektórych nie jest to najważniejsze w przypadku powieści romantycznej, więc jestem w stanie zrozumieć zachwyty nad książką. Kto by nie chciał poznać takiego Jacka Vermontczyka w drodze do Amsterdamu i wywrócić swoje życie do góry nogami? 

Autor miał pomysł, ale chyba zabrakło umiejętności przelewania na strony powieści emocji, które chwyciłyby mnie za serce, tak jak powinno się wydarzyć w przypadku romansów.  Ale to nie jest specjalnie zła lektura, która nic nie wniesie do naszego życia i po której człowiek żałuje, że zmarnował czas. Ja nie żałuję - po prostu jestem nieco zawiedziona. Skłania do kilku przemyśleń, sprawia że z utęsknieniem wyobrażałam sobie siebie w takim pociągu, który dowiezie mnie, gdzie tylko zapragnę, a wystarczy się odważyć. Tylko w obliczu innych książek tego typu, ta pozycja wypada słabo ze względu na poziom narracji i niezbyt rozbudowaną fabułę.

Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu Czarna Owca




You Might Also Like

11 komentarze

  1. Coś czułam, że to nie będzie dobra pozycja. Teraz już wiem, że mam ją omijać. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ją na początku sierpnia :) Podobała mi się, szczególnie motyw podróży :) Ale sama historia nie powala, a czytanie strasznie się ciągnie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. wiele recenzji na jej temat już czytałam, większość złych.. niestety...

    zapraszam do mnie: http://paulina-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, a ja widziałam wiekszość pozytywnych

      Usuń
  4. Nie spotkałam się jeszcze nigdzie z recenzją tej książki, ale myślę, że mi ta historia mogłaby się spodobać. Jestem fanką romansów, byleby miały w sobie to coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha a ile razy to ja nie uległam jakiejś książce, właśnie przez internet. :D
    Serio Kraków w superlatywach? To aż dziwne, bo nie jest to jednak jakieś fajne miasto, w dodatku jest bardzo zanieczyszczone...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tutaj tak rozbudowanej i szczegółowej fabuły żeby wspominać o zanieczyszczeniu w Krakowie hahahaa. Okiem Amerykanina: piękna starówka, stare kościoły, zamek. Niedaleko Wieliczka :)

      Usuń
  6. Zdecydowanie muszę ją przeczytać :)
    Pozdrawiam, maobmaze

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo, że nie podobała Ci się ta książka prawie wcale - śledziłam Twoje postępy z nią i nawet już na początku chciałaś ją wyrzucić hahaha - to udało Ci się napisać bardzo fajną i nie zniechęcającą opinię :) wygrałam tę książkę u Mawreads, dlatego zainteresowała mnie Twoja opinia na temat tej książki - skoro przeważająca większość bookstagramowiczów bardzo ją chwaliła. Ciekawe co ja będę o niej mieć do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ma tę książkę na półce, ciągle czeka cierpliwie na swoją kolej;) w sumie słyszałam różne opinie na jej temat, większość negatywnych. Dlatego pewnie tyle czasu czeka, aż ją przeczytam. Twoja pozytywna opinia zachęca mnie do niej, więc podejrzewam, że już niedługo pójdzie w ruch;)

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń