"Kłamstwa nigdy nie umierają. Możesz chwilowo je zatuszować, jednak zawsze znajdą sposób, aby znów się ujawnić." |
Coś, na co każdy Coben'owski fan czekał rok. Nowa książka mistrza w Polsce! Emocje już pewnie opadły, bo premiera była niecałe dwa tygodnie temu a ja dopiero teraz biorę się za napisanie postu na ten temat. Sprawi to za pewne, że nikt tu nie zajrzy, a jeżeli nawet to nie będzie żadnego wow po przeczytaniu mojej litanii, ale co mi tam. No taka już jestem. Swoją drogą bardzo się cieszę, że tyle osób już tu zajrzało i mnie obserwuje, bo blog jest naprawdę młodziutki. Dziękuje dobrzy ludzie! Fajnie, że komentujecie — kocham dyskusje! Uwielbiam każdy pojedynczy komentarz a szczególnie taki wskazujący na jakieś moje błędy, pozwalające mi je w ogóle zauważyć (cholerne przecinki, uwielbiam je i nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie dodać. Czy jest na to jakieś inne lekarstwo poza nauką zasad interpunkcji? Nawet w tym zdaniu użyłam ich za dużo, jestem święcie przekonana).
Harlan'a Coben'a poznałam w 2015 roku i doprawdy nie pamiętam, kto mi go przedstawił, ale temu kto to zrobił jestem dozgonnie wdzięczna (Dominika jeżeli to czytasz, to chyba byłaś Ty więc wiszę Ci drinka, czy coś tam). Zaczęłam od serii z Myronem i Winem. Czytałam te kryminały w różnych formach, bo jeszcze nie miałam wtedy "parcia" na kolekcjonowanie książek ulubionych autorów na półce tak jak mam teraz. Poza tym, gdy zobaczyłam ile pozycji liczy sobie ta seria uznałam, że bym prawdopodobnie zbankrutowała. Biedną studentką byłam (jestem).
Randkowałam sobie z Myronem i Winem głównie poprzez e-booki, co umilało mi czas przerwy podczas pracy w Cambridge. Siadałam w parku niedaleko restauracji, w której byłam zatrudniona i czytałam przez przynajmniej półtorej godziny. Właściwie czytałam wtedy w każdej możliwej chwili. W tamte wakacje (chociaż nie nazwałabym tego czasu spędzonego w UK wakacjami, ale to nie jest ani trochę istotne, a ja plotę trzy po trzy...) Okej, no więc wtedy praktycznie nadrobiłam całą serię. Słuchałam też audiobookiów podczas moich szalonych początków z bieganiem, a kilka papierowych wersji wypożyczyłam chyba z Uniwersyteckiej Biblioteki.
Po powrocie zaczęłam kupować jego książki spoza serii. A to na lotnisku, w jakimś markecie czy podczas szalonych wyprzedaży w księgarniach. Takim sposobem większość jego książek przeczytałam i kilka mam na półce. Oczywiście najlepsze dla mnie tytuły to te z serii z Bolitairem, ale uważam tak tylko przez sentyment (zaryzykuję stwierdzenie, iż w owej serii zdarzyły się książki dobre, bardzo dobre, lepsze i gorsze). Mam tak a'propo nowe postanowienie, a mianowicie takie, by kupować powoli kolejne tomy serii, żeby do nich za jakiś czas wrócić i mieć w przyszłości w biblioteczce. No bo jak już będę bardzo bogata i piękna, będę sobie mieszkać w jakiejś chałupce (czy gdziekolwiek) to całą ścianę pokryje kwadratowymi półkami (pewnie z Ikei, bo tak naprawdę nie będę taka bogata) i wypełnię je książkami. Cobena posadzę na honorowym miejscu, gdyż to właśnie dzięki niemu pokochałam kryminały. Dlatego też to właśnie on jest moim niekwestionowanym królem gatunku i nawet jeżeli w ogólnym mniemaniu coś jest gorsze w jego dorobku, to ja tego ogólnego mniemania nie słucham.
Muszę tylko w przyszłości ustrzec się błędu, który aktualnie popełniłam podchodząc do "Już mnie nie oszukasz". Chcecie wiedzieć co to za błąd? Zapraszam do (wyjątkowo jak na mnie) krótkiej recenzji.