Szczepan Twardoch, Król

2/21/2017 12:10:00 PM

"Gdzie zaczyna się jeden człowiek, a kończy drugi?
Zaprawdę, powiadam wam, nie ma czegoś takiego jak człowiek"

Mówi się, że król jest tylko jeden i rzeczywiście, cholera, tak jest. Dla mnie naszym polskim królem literatury stał się właśnie Szczepan Twardoch. Choć nie czytałam jego innych książek i w ogóle zbyt wielu polskich autorów nie poznałam żeby móc tak twierdzić...  to jednak śmiało tak twierdzę.

Prawdopodobnie macie dosyć mojego przeżywania tej pozycji, ale po to mi w końcu bookstagram i ten blog. Wspominałam też w pierwszym poście dotyczącym mej skromnej osoby, że jak coś przeczytam "wybitnego" (w porównaniu do błahych romansów, w których się ostatnio zaczytywałam), to się tym szczycę jakbym przebiegła półmaraton. To właśnie aktualnie robię. Chwalę się, szczycę i przeżywam a przede wszystkim cieszę się, że udało mi się przekonać samą siebie do lektury bo początkowo, gdy znajoma poleciła mi tę pozycję od razu stwierdziłam, że to nie dla mnie. I chyba dobrze, że wtedy się za nią nie wzięłam, a dopiero teraz. Musiałam odpowiednio do tego dojrzeć.





KRÓL

SZCZEPAN TWARDOCH


Wydawnictwo Literackie








Książka pod tytułem "Król" sprawiła, że poczułam się głupia. I za to wielki plus i moje wysokie noty - lubię jak mnie literatura sprowadza na ziemię ostatnimi czasy. Dzięki słowom powieści staję się maleńka wobec reszty świata. Moje wykształcenie nic mi nie daje, te lata spędzone nad notatkami, czasy zakuwania i stresowania się klasówkami z historii w gimnazjum, czy strach przed odpytywaniem z lekcji na lekcje sora w liceum - nic. Nic mi to nie daje teraz, kiedy czytam książkę o środowisku żydowskim, o naszej Warszawie w latach międzywojennych, gdy zaczynam się zastanawiać ile z tego, co autor przedstawia jest prawdą a ile totalną fikcją, no bo w końcu to powieść. Zaczynam intensywnie myśleć, robię rozeznanie, podpytuję tatę, dziadka, wujka google. Po prostu myślę.

Nic nie wiem. Nic nie umiem. Nie znam dobrze historii swojego kraju, ale znam za to mnóstwo określeń na gorący seks i na okazywanie płomiennych uczuć, bo przecież new adult to cholerny fenomen. Wiem dużo o Harrym Potterze i Voldemorcie, wyjaśnię wam przez sen co to są zaklęcia niewybaczalne albo w której części zginął Syriusz i czemu w ogóle to się stało (przez głupotę Pottera, temu). Czytam po angielsku, chwalę się tym, znam książki, których nie ma jeszcze w Polsce, opowiem Wam sporo o Tarryn Fisher (przecież to wszystko jest takie ważne), ale o Polsce w latach 30. XX wieku nie wiem nic a już na pewno nie wiem zbyt wiele o środowisku żydowskim. I prawdopodobnie nie mi oceniać tę książkę, ale Król wywołał u mnie takie emocje, że tak czy siak o tym napiszę a Wy, którzy już mnie prawdopodobnie w pewnym stopniu poznaliście wiecie, czego się spodziewać. Totalnego chaosu i niezbyt wzorcowej recenzji.


Pierwsze co mnie urzekło, o ile tak można to nazwać, to styl autora i narracja - spodobał mi się ten bałagan już od pierwszej strony. Język, ostry język, bez owijania w bawełnę. Krwiste opisy "wymierzania sprawiedliwości" przez mafiozów, wciąganie koki, alkohol od rana do nocy przegryzany śledzikiem w lokalnym burdelu. Seks bez skrupułów, gorące romanse. Wszystko  generalnie chore, mroczne i złe. Nagłe przeskoki z teraźniejszości  do wspomnień, nie wiadomo, czy aktualnie czytamy retrospekcję głównego bohatera, czy może teraz mówi o tym, co aktualnie czuje. Chaos. Kochany chaos.


Jestem młodziutka i głupiutka a przede wszystkim szczera, więc nie będę ściemniać. Pomimo, iż poczułam od razu wielką sympatię do książki to i tak ciężko było mi na początku "wgryźć" się w styl i w język autora (to w końcu lata 30. więc starał się oddać taki a nie inny charakter wypowiedzi), ciężko było mi to ogarnąć, ale jednak coś mnie przyciągało do tej lektury. W oficjalnej recenzji dotyczącej powieści znalazłam pewne zdanie, które bardzo mnie zachwyciło, więc je zacytuje. Autor tej recenzji uznał, iż fabuła "wciąga czytelnika szybciej niż Szapiro kreskę". I na tym powinnam skończyć tę litanię, bo z mojej perspektywy to jedno zdanie wyraża wszystko, co chciałabym powiedzieć na temat Króla, ale jednak coś jeszcze dodam, bo nie byłabym sobą. Normalnie jakbym zauroczyła się w tym bokserze/lokalnym gangsterze Jakubie Szapiro (tak, to bohater naszej książki). Nawet do Kum'a nic nie miałam, a przecież wszystko, co oni robili w tej powieści powinno wzbudzać we mnie złość i odrazę. Nie było tak. No może troszkę, ale ja po prostu czułam, że za tym wszystkim stoi jakiś przekaz.

Być może jak zawsze szukam czegoś tam, gdzie tego nie ma. Może zbytnio doszukuje się znaczeń i za bardzo analizuje. Możliwe. Natomiast jak wiecie (co będę uparcie powtarzać) każdy z nas wyciąga ze słów powieści coś dla siebie, coś innego i unikatowego. Dla jednych Król to zwykła gangsterska historia, a dla mnie opowieść o gangsterach, jako ludziach, którzy musieli się dostosować. To znowu kolejna w moim mniemaniu książka, która mówi o tym, jak potrafimy idealnie się maskować i wpasować w otoczenie, w sytuację i środowisko. Robimy wszystko, by przetrwać. Zdaje się nam, że czynimy dobrze, ale wszystko ma zawsze swoje reperkusje i skutki, prędzej czy później.

"Rozglądał się, nie śmiał się wcale, nie cieszył się udręką upokarzanych ani wobec niej nie protestował. Pozostawał wobec tej udręki obojętny obojętnością, która właściwa jest ludziom nawykłym do cierpienia, zarówno własnego, jak i bliźnich"

Nie wspomniałam w ogóle o co chodzi w książce, z jakimi mamy do czynienia bohaterami, co jest głównym wątkiem. I nie wspomnę, bo musicie się przekonać sami. Sami musicie poznać te dwie Warszawy. Warszawę polską i Warszawę żydowską. Warszawę u progu wielkich zmian, skorumpowaną, pełną krwi niewinnych oraz tych, którzy być może na to zasłużyli. Warszawę, która ma swojego króla. Tylko, czy na długo?

Na duży plus poczucie humoru, bo zaskoczę Was - takowe się pojawia. A także zwrot akcji - tak nagły, że szczęka opadła mi do ziemi, a oczy miałam jak pięć złotych. Zaciekawiłam tym mojego tatę, który przechwycił książkę zaraz jak skończyłam. A koleżanka z pracy, której pożyczyłam egzemplarz przeżywała tę powieść przez kilka dni. Pozwolę, że puentą mej wypowiedzi, będzie cytat z książki "Jak czegoś nie rozumiesz, milcz, aż zrozumiesz".















You Might Also Like

18 komentarze

  1. Obserwuję Cię na IG chyba odkąd mam profil książkowy, ale aż dziwne, że jestem na blogu dopiero drugi raz. Ten chaos i nietrzymanie się ram recenzji mnie urzekło, więc nie ma opcji, bym sobie teraz poszła.
    Uwielbiam recenzje w tym stylu. Widać, że naprawdę się emocjonujesz, a przez to opinia jest bardziej szczera i prawdziwa. Lubię to!
    Na Króla mam od dawna ochotę, chociaż do tej pory nawet nie wiedziałam, że jest o wojennej Warszawie. Jak mi się uda zdobyć egzemplarz, to koniecznie przeczytam. Tym bardziej, że tak zachęcasz i... Mam przeczucie, że tak jak Tobie (ja też mało wiem o takich kwestiach) może mi się spodobać. :D

    Pozdrawiam cieplutko,
    Koneko z recenzje-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja. Może sięgnę po tę książkę jak będę nieco starsza ;) Pozdrawiam! http://blogpelenksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest to do końca moja tematyka, ale czuje się zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana czarujesz słowem ♡ strasznie fajnie mi się czyta Twoje wypowiedzi :) podoba mi się ten chaos, to że wyrażasz siebie ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczepan Twardoch to jeden z tych pisarzy, których czytam, mimo że opowiada o świecie, który niezbyt mnie fascynuje. Czytałam "Dracha" oraz "Morfinę" i z pewnością przeczytam też "Króla". Co z tego, że nie lubię boksu i historii? Przecież to polska proza na najwyższym poziomie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te dwie pozycje mam w planach! Zaraz po "Królu" już logowałam się w internetowej księgarni i już miałam je w koszyku... ale spojrzałam na stan konta. Muszą trochę poczekać, niestety

      Usuń
  6. Nie moje klimaty, ale może kiedyś w dalszej przyszłości sięgnę po tą pozycję.
    Muszę Ci powiedzieć, że PRZEPIĘKNIE piszesz i po przeczytaniu twoich postów doszłam do wniosku, że pisze beznadziejnie. Wpędzasz mnie w kompleksy! (proszę wyczuć sarkazm) :)
    http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie moje klimaty, ale może kiedys w dalekiej przyszłości sięgnę po ta pozycję :)
    Muszę Ci powiedzieć, że PRZEPIĘKNIE piszesz. Po przeczytaniu twoich postów doszłam do wniosku, że pisze beznadziejnie... Wpędzasz mnie w kompleksy! :)
    Pozdrawiam
    czytaniejestmagiczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja. Mnie równiez "Król" uwiódł. Zdecydowanie ma w sobie coś niesamowitego. Wciąga bez ostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podejrzewam, że to nie mój klimat ale ta niestandardowa recenzja mnie urzekła. No jak nie kochać?! :*
    @rozczytane

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach :) Fajnie, że nie zdradzałaś nic z fabuły, bohaterów. Jak ktoś będzie chciał to i tak znajdzie recenzję z tymi informacjami, a pewnie i niejeden spoiler :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze, gdy wcześniej widziałam tę książkę, ani trochę mnie do niej nie ciągnęło. Tak jak Ty na początku pomyślałam sobie, że to nie dla mnie. Po Twojej recenzji stwierdzam, że ,,Król'' będzie warty przeczytania bez względu na to, w jakim stopniu mi się spodoba, ale jeszcze nie teraz.
    Lubię bardziej ambitne książki wręcz ciężkie w odbiorze, ale myślę, że do tej jednak muszę jeszcze trochę dorosnąć ;)
    Pozdrawiam cieplutko! ♥

    P.S. Już nawet nie chcę wspominać, że zdjęcia wyglądają cudownie. Mam ochotę je skopiować, ale Twojego stylu nijak da się podrobić haha :D *-*
    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  12. ja lubię takie pokręcone chaotyczne książki. wtedy podróż czytelnicza jest lepsza i fajniejsza niż jak wszystko jest poukładane:) obserwuję i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale, że co, że znów mam dopisać kolejną książkę do listy Must have ? Uwielbiam Twoje pokręcone i tak bardzo chaotyczne opinie o książkach ! Najbardziej jednak uwielbiam to, że nie zdradzasz co się dzieje ! Bo ja kurcze nawet nie lubię czytać tych opisów z końca okladki, bo wydaje mi się, że jest tam za dużo powiedziane :( ! Uwielbiam to, że przeżywasz książki całą sobą, że aż czasem boli. No! No i Ciebie przede wszystkim uwielbiam ! :*

    OdpowiedzUsuń